CELEBRITY
Po tygodniach zmagań w Tanzanii i Kenii trzy ostatnie pary stanęły do decydującego starcia foto: “Afryka Express”
To był finał, na który czekali wszyscy widzowie programu “Afryka Express”. Po tygodniach zmagań w Tanzanii i Kenii, po wyprawach przez spalone słońcem sawanny, zatłoczone bazary, masajskie wioski i surowe przestrzenie Czarnego Lądu – trzy ostatnie pary stanęły do decydującego starcia. W ostatecznym wyzwaniu zmierzyli się: Edyta Zając i Michał Mikołajczak, Nikodem Rozbicki i Paweł Kurkowski, Monika Hoffman-Piszora i Iga Hoffman. Ostatnia trasa prowadziła przez samo serce Nairobi, a chodziło o jedno – by przekroczyć metę i być pierwszym.
“7 potworów” na dobry początek. Ruletka smaków wystawiła nerwy na próbę
Na start uczestnicy trafili do Vibanda Village, gdzie czekała na nich osławiona ruletka “7 potworów”. Każdy duet musiał zakręcić nią trzykrotnie i zjeść lokalny przysmak aż do ostatniego kęsa. Nie obyło się bez grymasów, śmiechu, stresu i odrobiny paniki, bo lista potraw okazała się jednocześnie egzotyczna… i wymagająca. To pierwsze zadanie szybko ustawiło tempo rywalizacji – nie wszyscy poradzili sobie z kulinarnymi wyzwaniami równie sprawnie.
Kenijskie Muzeum Kolejnictwa i test pamięci, który namieszał
Kolejny etap zabrał finalistów do Kenijskiego Muzeum Kolejnictwa. W otoczeniu lokomotyw i wagonów przyszła pora na wspomnienia. Dziesięć zdjęć z całego sezonu należało ułożyć w poprawnej chronologii – od pierwszych chwil w Afryce aż po niedawne zadania.
Wypadek w “Afryka Express”. To mogło zakończyć się tragicznie!
Brzmiało prosto, ale emocje, zmęczenie i presja finału zrobiły swoje. Pomyłki kosztowały czas, a czas – jak wiadomo – był tu walutą najcenniejszą.
Zobacz także: Ewa Gawryluk płakała, gdy opowiadała o swojej przeszłości i byłym mężu. “To jest choroba”
Szyfr ukryty w Nairobi. Cztery adresy, cztery liczby i wyścig bez litości
Następna gra zamieniła centrum Nairobi w gigantyczną planszę. Każda para dostała cztery miejsca do odnalezienia: Bibliotekę McMillan Memorial, tętniący życiem miejski market, pomnik Dedana Kimathiego oraz mural Galton-Fenzi Memorial.
W każdym z nich czekała ukryta liczba, która miała stworzyć czterocyfrowy kod. Każdy duet biegł inną trasą, ale wszyscy z identyczną motywacją – być pierwszymi, którzy odblokują kolejne etapy.
Zobacz także: Edyta Zając trzymała związek z dala od mediów. Dla “Afryki Express” zrobiła wyjątek. Mówi o teście relacji
Afrykańskie warkocze, winyle i karmienie żyraf. Ostatnie misje przed metą
Finał prowadził też przez lokalny zakład fryzjerski, gdzie uczestnicy musieli zapleść warkocz w kenijskim stylu oraz muzyczny sklep z winylami – tam czekała kolejna wskazówka.
Jedno z najbardziej uroczych zadań odbyło się w schronisku dla żyraf. Parom powierzono przygotowanie posiłku i nakarmienie zwierząt. To był moment pełen emocji, ale również… presji, bo nawet tam liczyły się precyzja i tempo. Uczestnicy trafili także do słynnego Muzeum Karen Blixen, autorki “Pożegnania z Afryką”, co stało się pięknym symbolicznie przystankiem na drodze ku ostatecznej mecie.
Wyścig na dach Kenya International Convention Centre. I wreszcie… zwycięzcy
Ostatni etap prowadził wysoko ponad Nairobi – na dach Kenya International Convention Centre. W tym miejscu, niemal w chmurach, czekał finał wielkiego afrykańskiego wyścigu. To właśnie tam padły słowa, na które wszyscy czekali od pierwszego odcinka: “Mamy zwycięzców!”.
Show “Afryka Express” wygrali Edyta Zając i Michał Mikołajczak!
Jesteście zaskoczeni?
