CELEBRITY
Pochowano matkę i córki z Helenowa. Uwagę przykuwa wymowny wpis na szarfie

Śledczy milczą jak zaklęci, ale nieoficjalnie wiadomo, że ich zdaniem najbardziej prawdopodobną wersją tragicznej śmierci matki i dwóch córek z Helenowa Pierwszego, jest to, że to kobieta wrzuciła swoje dzieci do szamba, a potem sama się okaleczyła i dołączyła do córek. Dla mieszkańców wsi to wstrząs, bo Karolina M. uchodziła za wzorową matkę i żonę. W weekend odbył się pogrzeb całej trójki. Uwagę na grobie przykuwają słowa skierowane przez Mateusza M. do swojej żony i dzieci.
Do tragedii miało dojść pod nieobecność ojca dziewczynek. Żona wysłała go w niedzielny wieczór, 31 sierpnia do apteki. Kiedy Mateusz M. wrócił, nie mógł znaleźć Karoliny ani córeczek — Gabrysi i Antosi. Dopiero na zewnątrz zauważył odkrytą pokrywę szamba, a obok niej ślady krwi. Kiedy wezwał na pomoc służby ratunkowe, okazało się coś strasznego. Kobieta już nie żyła, a dziewczynki bez funkcji życiowych przetransportowano do szpitala w Koninie. Lekarze stwierdzili zgon w wyniku głębokiej hipotermii. W weekend bliscy i mieszkańcy wsi pożegnali ofiary tej tragedii.
Rodzina była bardzo szanowana i niezwykle dobrze oceniania przez mieszkańców. Ludzie nie chcieli wierzyć, że kobieta mogła coś zrobić swoim ukochanym córeczkom. Nikt nie miał wątpliwości, że Antosia i Gabrysia spoczną obok mamy. I tak się stało. Mogiły przykrywa morze kwiatów i maskotek. Na tabliczkach z danymi zmarłych pojawiły się napisy. U Karoliny: spoczywaj w pokoju. Na krzyżu dziewczynek napisane jest: śpij Aniołku. Na kwiatach leżą też zdjęcia. Na jednym jest Karolina M., a na drugim siostrzyczki.
Najbardziej wzruszająca, biorąc pod uwagę okoliczności tego dramatu, jest pożegnalna szarfa od Mateusza M. Zaczyna się i kończy czerwonym serduszkiem. “Najukochańszym córkom — tatuś” — to jeden z napisów. Mniej oczywisty jest ten drugi — “Wspaniałej żonie — mąż”, co pokazuje ogrom miłości między małżeństwem, którego nie zabiła ta tragedia.
Trwa śledztwo w sprawie śmierci matki i córek w Helenowie Pierwszym
Śledczy nie chcą ujawniać postępów śledztwa. Choć mają już wyniki sekcji zwłok, nie stawiają jasnej tezy. — Więcej będziemy mogli powiedzieć po tym, jak dostaniemy wyniki badań histopatologicznych i toksykologicznych. Mamy nadzieję, że w tej sprawie przyjdą one szybko — mówi w rozmowie z “Faktem” prok. Aleksandra Marańda z Prokuratury Rejonowej w Koninie, która nadzoruje śledztwo. Na pytanie, czy ktoś został w tej sprawie zatrzymany, prokuratorka odmawia odpowiedzi. Nieoficjalnie ustaliliśmy jednak, że śledczy są pewni przebiegu zdarzeń i nikogo poza matką dziewczynek nie wiążą z tą tragedią. Tymczasem mieszkańcy wioski nie mogą przestać o niej myśleć. Na grób co chwilę ktoś przychodzi, przystaje w zadumie, modli się.