Connect with us

CELEBRITY

Pocztówka do Tuska i “zatruty pokarm”. Tak wyglądał protest przeciwko edukacji zdrowotnej

Published

on

Niech pan wyśle pocztówkę do Tuska, bo to szaleństwo trzeba zatrzymać — prosi mnie kobieta i podaje mi gotowca z czerwonym napisem “Stop deprawacji polskich dzieci!”. Tuż obok, przed gdańskim ratuszem modlą się ludzie. Jest spokojnie, czasem ktoś krzyknie coś o zboczeniach czy zdrajcach. Kilkadziesiąt, głównie starszych osób przestrzega przed edukacją zdrowotną, nieobowiązkowym przedmiotem dla dzieci. Wtórują im lokalni politycy PiS, choć wskazują też na pewne plusy nowego programu.

Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
— Ministerstwo kamufluje, bo nie dało podręcznika do tego przedmiotu. Jest sobie rodzic i co on będzie czytał rozporządzenia i tabelki? A gdyby był podręcznik, to by sobie mógł wcześniej zobaczyć, o co w tym chodzi. A teraz? Ten przedmiot wchodzi w ciemno — przekonuje Jan Klawiter, polityk PiS, kiedyś burmistrz pomorskiej Rumi, a teraz prezes Fundacji Słowo.

To właśnie fundacja zorganizowała w środę protest przed gdańskim ratuszem przeciwko edukacji zdrowotnej.

Zatruty pokarm”
Chodzi o nowy przedmiot w szkołach. Zajęcia, które wprowadza Ministerstwo Edukacji Narodowej, będą nieobowiązkowe, a ich zakres obejmie 11 działów tematycznych – od zdrowia fizycznego i psychicznego, przez dojrzewanie i zdrowie seksualne, po profilaktykę uzależnień i system ochrony zdrowia.

70 proc. rzeczy jest tutaj fajnych. I ja będę temu przyklaskiwał. Ale będę też wskazywał na zatruty pokarm. A co jest taką trucizną? Dzieciom się pokazuje, że nie ma dwóch płci — na proteście w Gdańsku mówi Klawiter.

Przeczytaj: Uczniowie masowo rezygnują z edukacji zdrowotnej. “Cała klasa jest wypisana”
— Sam pan mówił, że nawet podręcznika tutaj nie ma. Skąd pan wie, co się dzieciom pokazuje na tych lekcjach? — pytam.

— W podstawie programowej napisano o tożsamości płciowej — pada riposta. Klawiter obawia się “indoktrynacji młodzieży” i tego, że nowy przedmiot nie uczy wstrzemięźliwości.

“To degeneracja, nie cywilizacja”
Protest w Gdańsku przyciąga kilkadziesiąt, głównie starszych osób. Gdy Klawiter zwraca się do tłumu, w język się nie gryzie.

Aprobata i nakłanianie młodzieży do niemoralnych i ryzykownych zachowań, deformujących ich osobowość to nie cywilizacja. To degeneracja — przekonuje.

— Zboczenie — krzyczy ktoś z tłumu.

Zobacz: Kontrowersje wokół edukacji zdrowotnej. Wyjaśniamy, o co chodzi
Manifestacja odbywa się przed gdańskim ratuszem. Są transparenty “Gazety Polskiej” i koszulki TV Republika. Niektórzy mają w dłoniach kartki z napisami: “Tak dla edukacji”, “Nie dla deprawacji”. Na schodach dwóch mężczyzn trzyma dwuczęściowy baner — po jednej stronie edukacja i teoria względności, po drugiej deprawacja, LGBT i seks. W pewnym momencie cała grupa zaczyna się modlić.

W tłumie przewijają się politycy PiS: poseł Kacper Płażyński i gdański radny Kazimierz Koralewski. Ten pierwszy ma też krótkie przemówienie. Poseł przyznaje, że “w nowym przedmiocie jest dużo dobrych rzeczy, na przykład kwestia niebezpieczeństw w sieci”. Ale ostrzega, że w programie “przemycane jest coś takiego, co nie pozwala spać spokojnie”. — Żonglowanie płcią, żonglowanie tym, czy ktoś może czuć się kobietą, czy mężczyzną, to jest coś, od czego nawet.

Gwarnie jest przy stoliku “Gazety Polskiej”. Ludzie podpisują petycje, ktoś rozdaje ulotki.

— Niech pan wyśle pocztówkę do Tuska, bo to szaleństwo trzeba zatrzymać — prosi mnie kobieta i podaje mi gotowca z czerwonym napisem “Stop deprawacji polskich dzieci!”.

Czytaj też: Poseł PiS dostał proste pytanie od dziennikarki. “Ja wielu rzeczy nie wiem”
— Tu ma pan wszystko napisane, ale jak pan chce coś dopisać Tuskowi, to śmiało — dodaje.

Fragment pocztówki do premiera: “Ja obywatel(ka) Rzeczypospolitej Polskiej, domagam się poszanowania konstytucyjnego prawa każdego Polaka do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.

Zwracam uwagę, że przedmiot jest nieobowiązkowy. W odpowiedzi od uczestników protestu słyszę o deprawacji dzieci i zdrajcach.

Ale są i konkretne wypowiedzi. — Rodzic ma święte prawo, żeby wychowywać dziecko zgodnie z własnymi przekonaniami. Dopóki rodzic odpowiada za dziecko, ja nie bąknę nawet słowem, jeśli zdecyduje się posłać swoje dziecko na te lekcje. Ale mogę mu przecież wyjaśniać i prosić, by się zastanowił — słyszę od Klawitera.

Edukacja zdrowotna od zawsze
Na proteście kręcą się też ludzie z Odpowiedzialnego Gdańska, organizacji, która w mieście zasłynęła wielkim sprzeciwem przeciwko miejskiemu programowi Zdrovve Love. W 2020 r. gdańscy urzędnicy chcieli wprowadzić do szkół ponadpodstawowych lekcje edukacji seksualnej, również jako przedmiot nieobowiązkowy. — Całe szczęście, że tak mało dzieci chodziło na te lekcje — mówi Ewa Kruszyńska z Odpowiedzialnego Gdańska. — Dziś sprawa jest podobna z tak zwaną edukacją zdrowotną. Wyrażamy swój sprzeciw przeciwko demoralizacji dzieci — dodaje.

Kruszyńska zapewnia, że czytała podstawę programową nowego przedmiotu i nie podobają się jej “sprawy związane z działem dotyczącym seksualności i dojrzewania”. — Nie podoba mi się, że zamiast promować rodzinę, promuje się związki partnerskie i homoseksualne. Ja nie jestem “na nie” dla edukacji seksualnej, ale nie deprawacji. Mam znajomych na Zachodzie i tam edukacja seksualna tak pobudza zainteresowanie dzieci, że one wcześniej wchodzą w sferę seksualną — twierdzi.

Moja rozmówczyni uważa, że przedmiot wychowanie do życia w rodzinie był odpowiedni do przekazywania dzieciom wiedzy o seksie. — Tam się to wiązało bardziej z rodziną, a nie ze swobodnym uprawianiem seksu — kwituje.

Zobacz: Lubnauer do biskupów: Dzięki edukacji zdrowotnej dzieci nie będą ulegać przemocy seksualnej
Inna uczestniczka protestu przekonuje, że edukacja zdrowotna dzieci istniała w szkołach od lat, a jej elementy przekazywano na biologii, wychowaniu fizycznym czy wychowaniu do życia w rodzinie.

Na proteście jest też grupka licealistów: Dominika, Maria i Gustaw. — Mam młodszą siostrę i na pewno zachęciłabym ją do wzięcia udziału w tych lekcjach edukacji zdrowotnej. Uważam, że taki przedmiot jest potrzebny. Nie widzę w tym niczego złego — mówi Dominika.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin