CELEBRITY
Polska planuje powrót do produkcji min przeciwpiechotnych, co budzi kontrowersje i obawy o bezpieczeństwo cywilów. Jakie są tego konsekwencje?
To ma sens, musimy szykować się na każdy wariant powstrzymania przeciwnika — tak eksperci w rozmowie z “Faktem” komentowali informacje o powrocie do polskiej produkcji min przeciwpiechotnych. Wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski w rozmowie z Agencją Reutera dodał, że rząd planuje je rozstawić wzdłuż Tarczy Wschód. — Może się okazać, że miny będą stanowić mniejsze zagrożenie dla żołnierzy, ale większe dla cywilów — alarmował redaktor naczelny miesięcznika “Nowa Technika Wojskowa” Mariusz Cielma.
Polska zdecydowała się rozpocząć produkcję min przeciwpiechotnych po raz pierwszy od czasów zimnej wojny i planuje ich rozmieszczenie wzdłuż swojej wschodniej granicy, a może nawet ich eksport do Ukrainy — poinformował Reuters 17 grudnia wiceszef MON Paweł Zalewski. — Jesteśmy zainteresowani dużymi ilościami min tak szybko, jak to możliwe — dodał.
Te informacje zbiegają się z finalizacją procesu wyjścia Polski z tzw. konwencji ottawskiej, która zakazywała produkcji i używania min przeciwpiechotnych. Do końca stycznia przyszłego roku nasz kraj ma być oficjalnie poza układem sprzed ponad ćwierćwiecza.
Wojna w Ukrainie pokazała, że przeciwnik działa w sposób masowy, a więc zatrzymanie go za pomocą min przeciwpiechotnych ma sens. Oczywiście nie stawia się ich w czasie pokoju — argumentował w rozmowie z “Faktem” redaktor naczelny miesięcznika “Nowa Technika Wojskowa” Mariusz Cielma. Ekspert wspominał, że już wcześniej Wojsko Polskie opracowało rodzimy pojazd minowania narzutowego Baobab-K. Jego załoga jest w stanie w około 20 minut ułożyć przeciwpancerne pole minowe o długości prawie 2 km, a samo uzupełnienie zapasu 600 min nie zabiera więcej niż pół godziny.
W ocenie Mariusza Cielmy Polska powinna mieć zapasy min przeciwpiechotnych. — Dotychczasowy brak ich produkcji wynikał z powodów politycznych, a nie ograniczeń technologicznych. Zachód uznał, że trzeba zrezygnować z tego typu uzbrojenia, ale kluczowe armie świata, w tym Rosja, tego nie zrobiły — wskazał. Ekspert wojskowy alarmował także, że masowe rozłożenie min przeciwpiechotnych może stanowić o wiele większe zagrożenie dla cywilów po zakończeniu konfliktu zbrojnego. Pokazały to wojny z ostatnich dekad m.in. w byłej Jugosławii.
Były dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich gen. Tomasz Bąk ocenił, że wieloetapowe zapory inżynieryjne, które również powstają w ramach Tarczy Wschód, zawsze się sprawdzają na polu walki. — Pomimo dużej dyskusji o dronach, musimy być również gotowi na wariant wojny tradycyjnej. Inwazja Rosji na Ukrainę przybrała obecnie formę konfrontacji pozycyjnej znanej z I wojny światowej. A miny przeciwpiechotne zawsze stanowią element odstraszający — ocenił były wojskowy.
Z kolei analityk wojskowy Antoni Walkowski z serwisu Defence24.pl zauważył, że miny przeciwpiechotne utrudniają natarcie przeciwnika zwłaszcza na nierozpoznanym przez niego terenie. On również alarmował, że takie uzbrojenie może stanowić zagrożenie dla ludności cywilnej. — Ukraina jest obecnie jednym z najbardziej zagrożonych niezdetonowanymi minami przeciwpiechotnymi na świecie, a proces ich usuwania potrwa wiele lat — dodał.
Szacunki z kwietnia 2023 roku pokazywały, że ok. 174 tys. kilometrów kwadratowych Ukrainy zostało pokrytych takimi minami. To daje od 30 do nawet 40 proc. powierzchni całego kraju. Według ONZ tylko od lutego 2022 do lipca 2023 roku w wyniku eksplozji porzuconych min zginęło 298 cywilów, w tym 22 dzieci.
Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma już dostarczają polskiej armii kilka innych rodzajów min. — Przygotowujemy się na polski popyt, co daje 5-6 milionów min wszelkiego rodzaju — powiedział Reuters dyrektor generalny firmy Jarosław Zakrzewski. Dodał, że choć MON nie złożyło jeszcze zamówienia, to firma będzie w stanie wyprodukować do 1,2 miliona min wszelkiego rodzaju, w tym min przeciwpiechotnych, w przyszłym roku. Belma obecnie produkuje około 100 tys. różnych min rocznie.
Zalewski w rozmowie z Agncją Reutera zaznaczył, że nadwyżka w produkcji min przeciwpiechotnych może zostać przekazana Ukraine. Jednak potrzeby Wojska Polskiego są tutaj priorytetem.
Na początku tego roku Litwa i Finlandia ogłosiły, że spodziewają się rozpocząć produkcję min przeciwpiechotnych w 2026 roku, w związku z agresywną polityką Rosji. Łotwa i Estonia również wypowiedziały tzw. konwencję ottawską, ale nie ogłosiły jeszcze planów produkcji. Oba kraje jednak zaznaczyły, że są gotowe do takiego kroku w każdym momencie.
Konwencja ottawska zakazuje użycia, składowania, produkcji oraz przekazywania min przeciwpiechotnych, a także nakłada obowiązek ich zniszczenia. Została spisana w 1997 roku podczas konferencji dyplomatycznej w sprawie całkowitego zakazu stosowania min przeciwpiechotnych. W życie weszła w 1999 roku. Polska została sygnatariuszem umowy 4 grudnia 1997 r., a ratyfikowała ją dopiero w 2012 r.
Konwencję ratyfikowały niemal wszystkie państwa europejskie. Nie przystąpiły do niej jednak państwa takie jak USA, Chiny, Indie czy Rosja, która używa min przeciwpiechotnych w swojej inwazji na Ukrainę. W ostatnich miesiącach proces występowania z konwencji rozpoczęły lub już przeprowadziły niemal wszystkie państwa europejskie graniczące z Rosją. Pod koniec czerwca tego roku dekret o wycofaniu z konwencji podpisał także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
