CELEBRITY
Polska rozbita w batalii o finał MŚ siatkarzy! Powody porażki aż bolą

Biało-Czerwoni zaprzepaścili szanse na złoty medal mistrzostw świata. Na ostatnim mundialu w katowickim Spodku marzenia Polaków zdeptali Włosi, a w tym roku powtórzyli to w półfinale imprezy na Filipinach. Nikola Grbić nie miał do dyspozycji kontuzjowanego Bartosza Kurka, a pozostali liderzy naszej kadry nie byli w stanie powstrzymać kryzysów na boisku. Niestety, błędów w naszej grze było zdecydowanie zbyt dużo, a dowody są porażające. Włosi nie grali na najwyższym poziomie, a i tak wygrali 3:0 (25:21, 25:22, 25:23). Wiadomo już, z kim reprezentacja Polski powalczy o brąz MŚ.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Mundial na Filipinach zostanie w pamięci kibiców na wiele lat. Stało się bowiem coś niemalże niemożliwego. Z MŚ w fazie grupowej odpadli m.in. Brazylijczycy i Francuzi, a w pierwszym półfinale oglądaliśmy zaskakujący skład. Bułgarzy ograli Czechów 3:1 i po powtórzeniu wyczynu sprzed 55 lat czekali na to, co stanie się w drugim półfinale.
Ten nie bez powodu określany był już jako “przedwczesny finał”. Włosi pozbierali się po wpadce z Belgią (2:3) i w fazie pucharowej ograli ją w rewanżu bez straty seta. Dzięki tamtemu spotkaniu znaleźli się w półfinale z Polską, dla której dopiero występ z siatkarzami Ferdinando de Giorgiego był pierwszym wielkim sprawdzianem. Aż do tego etapu Biało-Czerwoni nie trafili na żadną z drużyn z czołówki rankingu FIVB.
Z tym zespołem Polacy nieźle radzili sobie w meczach o złoto. W finałach pokonali Włochów w mistrzostwach Europy 2023 i tegorocznej Ligi Narodów, czyli w ostatnim bezpośrednim meczu. Zakończyło się pogromem 3:0 (25:22, 25:19, 25:14).
Gorzej poszło podczas ostatniego mundialu, gdy w Katowicach ekipa z Półwyspu Apenińskiego ograła gospodarzy 3:1. Do tego w pamięci naszych fanów z pewnością była bolesna porażka w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 r.
Polacy grali bez Bartosza Kurka. Prowadzili, ale Włosi nas dopadli!
Liczyła się jednak dyspozycja na tegorocznym turnieju. — W tym meczu nie ma faworyta, szanse są 50 na 50. To są zespoły, które mają taką samą charakterystykę — mówił dzień przed meczem Nikola Grbić.
Wtedy jeszcze selekcjoner nie wiedział, że z gry wypadnie jego wielki, doświadczony lider. Atakujący wszedł do hali ubrany w strój libero, co już oznaczało, że nie zagra tego dnia w MŚ. Pod znakiem zapytania jest też kolejny występ, po tym jak w mediach pojawiła się informacja o problemach z mięśniami brzucha.
Pierwotny plan Grbicia legł w gruzach, ale w zanadrzu miał jeszcze Kewina Sasaka. 28-letni atakujący miał bardzo trudne zadanie, bo choć rewelacyjnie spisywał się w Lidze Narodów, na Filipinach nie miał okazji do dłuższego występu.
Zaczęło się od prowadzenia, ale Wilfredo Leon nie zdołał go podwyższyć na 2:0. Kibice mieli lepsze humory po asie serwisowym Norberta Hubera oraz niesamowitym bloku Marcina Komendy, dającego punkt na 7:6.
Im dalej w las, tym więcej drzew, a w zasadzie problemów Biało-Czerwonych. Po wypracowaniu sobie prowadzenia 13:10 nic nie zostało w połowie partii. Po błędzie Leona zrobiło się 14:14, a blok Włochów wywołał po tamtej stronie siatki wielką radość. Po chwili 32-latek zepsuł także zagrywkę.
Polecamy: Mundialowe mecze hańby. Kibice odwracali się plecami, Polacy też kombinowali
W zespole Polaków Sasaka zmienił Tomasz Fornal, Grbić wziął do tego czas, ale na odrabianie strat zabrakło sporo. Do tego po nieporozumieniu Komendy z Huberem morale naszej drużyny mogły się nie poprawić. Po jeszcze jednym zepsutym ataku Leona rywale mieli aż cztery piłki setowe. Za drugim podejściem pierwszego seta zakończył Mattia Bottolo (25:21).
Włosi nie prezentowali jednak siatkówki na swoim absolutnie najwyższym poziomie, ale skuteczność Polaków wyraźnie kulała. To nie pozwalało na to, by odskoczyć ekipie, która z całą pewnością była w naszym zasięgu. Przez taką dyspozycję siatkarzy znad Wisły trzypunktowe prowadzenie zostało roztrwonione w zbyt łatwy sposób,
Do tego po długiej, ważnej akcji gracze Grbicia dwukrotnie nie skończyli ataków, a w wyśmienity sposób po bloku odpowiedział Bottolo. Po chwili na 15:13 asem serwisowym prowadzenie podwyższył Yuri Romano, a na 17:14 także z zagrywki trafił 25-letni przyjmujący.
Wielkie brawa należały się naszym siatkarzom już za powrót do gry w tak trudnej sytuacji. Dramaturgii dodał też fakt, że przy obiecującej akcji przy remisie 22:22 Kamil Semeniuk dotknął siatki. Kilka minut później to rywale cieszyli się jednak z setbola, a następnie Francesco Sani asem serwisowym dał swojej drużynie dwusetowe prowadzenie.
Jeden zryw Polaków to było zdecydowanie za mało. Polacy popełniali zbyt dużo błędów, a skuteczność kulała. “12 naszych błędów z pola serwisowego. I tylko jeden as. Skuteczność naszych skrzydłowych na poziomie 30 proc… Masa prostych błędów, naprawdę absurdalnych wręcz…” — analizował na gorąco po dwóch setach Jakub Balcerzak.
Gra Polaków odmieniła się w partii numer 3, ale tylko na kilkanaście minut. Swój czas miał Huber, który zdobył z zagrywki dwa punkty z rzędu, a Polacy prowadzili kolejno 5:1, 10:15, a przewaga topniała bardzo powoli. Konsekwencja Włochów była jednak imponująca i po kolejnych minutach zaciętej rywalizacji zrobiło się 18:18.
Przedarcie się Leona przez podwójny blok znów dawało ogromne nadzieje, ale wtedy z serwisu pomylił się Sasak. Brak Bartosza Kurka był wtedy aż nadto odczuwalny. Rywale popisali się spektakularną serią, a po chwili po niezwykłej końcówce wygrali 25:23, okazując ogromną radość.
W wielkim finale siatkarze Ferdinando de Giorgiego powalczą o złoto z Bułgarią [niedziela, godz. 12.30]. Kadrze Grbicia pozostaje walką o brąz MŚ. Polacy po raz ostatni na Filipinach wyjdą na parkiet w niedzielę o godz. 8.30 czasu polskiego. Rywalem w meczu o 3. miejsce będą Czesi.