CELEBRITY
Poszkodowany zabiera głos w sprawie aresztowanego dewelopera. “Nie jest bezkarny”

To miał być biznes, który da ludziom mieszkania, a inwestorom szybki zysk. Skończyło się na tysiącach poszkodowanych i miliardowych stratach. Michał Sapota, prezes deweloperskiej spółki HREIT, której dotyczą kontrowersje, trafił na trzy miesiące do aresztu pod zarzutem oszustwa. “Fakt” skontaktował się z panem Michałem, poszkodowanym w sprawie. — Moim zdaniem to jest bardzo dobra informacja. To znaczy, że Michał Sapota nie jest bezkarny i coś się dzieje — słyszymy.
Śledztwo w sprawie HREIT prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Śledczy przekazali druzgocące dane — poszkodowanych w sprawie jest nawet 10 tys. osób, a straty oszacowano na 3 mld zł. Marcin Kubiczek, zarządca przymusowy spółki, porównuje sytuację do afery GetBack. Jak tłumaczył w rozmowie z “Faktem” doradca restrukturyzacyjny, w obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z ogromnym majątkiem, tysiącami wierzycieli i poważnym problemem społecznym.
Pan Michał, jeden z poszkodowanych klientów HREIT, opowiada, że marzył o własnym mieszkaniu na kameralnym osiedlu wśród zieleni. — Jestem młodym mężczyzną, który chciał założyć rodzinę, mieć dzieci, psa — relacjonował “Faktowi”. Jak twierdzi, w ogłoszeniu podano adres przy ul. Świtezianki, ale szybko usłyszał, że to “pomyłka” i inwestycja powstaje przy ul. Łozowej. — Dziś już wiem, że to nie była pomyłka — dodaje.
Umowę podpisał w listopadzie 2023 r., kiedy według prospektu budowa miała być już “na poziomie zero”. — Ten stan nie został osiągnięty nigdy — podkreśla. Prace stanęły wiosną 2024 r., a on nie został o tym poinformowany. Z jego rachunku powierniczego bank przekazał deweloperowi 165 tys. zł, a kolejne 120 tys. także utknęło. — Zastanawiam się, czy kiedykolwiek odzyskam swoje oszczędności — przyznaje, dodając, że bank nie odpowiada na reklamacje.
Łódzka prokuratura przekazała w piątek, że Michał Sapota, prezes spółek należących do grupy kapitałowej HREIT SA, został tymczasowo aresztowany. Usłyszał zarzuty oszustwa na szkodę inwestorów i osób kupujących mieszkania m.in. w Łodzi, Krakowie, Rzeszowie, Gliwicach i Sosnowcu.
— Moim zdaniem to jest bardzo dobra informacja. To oznacza, że Michał Sapota nie jest bezkarny i coś się dzieje. Prokuratura podejmuje kroki — ocenia pan Michał. Nasz rozmówca przyznaje, że sytuacja na budowie wciąż nie uległa zmianie. — Nadal jest dziura w ziemi — mówi. Dodaje, że osoby, które kupiły mieszkania, starają się podejmować działania — planują założyć stowarzyszenie wierzycieli, by wspólnie walczyć o swoje prawa. Zaznacza również, że oczekują na spotkanie z syndykiem Marcinem Kubiczkiem, choć na razie nie ustalono jeszcze konkretnej daty.
Czytaj również: Jak sprawdzić, czy metraż mieszkania został poprawnie obliczony?
“Najchętniej już bym się z tego wymiksował”
Zapytany o szanse na odzyskanie pieniędzy, pan Michał nie chce gdybać. — Ciężko cokolwiek przewidzieć, bo poszkodowanych jest dużo. Myślę, że można by było odzyskać środki, gdyby inwestycja została przejęta przez innego dewelopera i dokończona. Ale rynek aktualnie nie jest najlepszy, mieszkań buduje się mniej, kredytów też nie ma. Jeśli dojdzie do sprzedaży, cena pewnie nie będzie zbyt wygórowana — mówi.
Jak podkreśla, chciałby odzyskać całość, ale jest realistą, więc “nie liczy, że to będzie większość”. — Najchętniej już bym się z tego wymiksował, odzyskał pieniądze z rachunku powierniczego, kupił mieszkanie w innej lokalizacji i zapomniał o temacie. Ale bank przetrzymuje te pieniądze, mimo że sytuacja jest taka, jaka jest, i nie ma możliwości, żeby ta budowa została ukończona — stwierdza.
Czytaj więcej: Deweloperzy kontra minister: spór o powierzchnię użytkową mieszka