CELEBRITY
PSL planuje samodzielny start w wyborach 2027, ale czy to oznacza koniec koalicji z Koalicją Obywatelską? Polska 2050 ma swoje zdanie.
Polskie Stronnictwo Ludowe rozwiewa wątpliwości podczas XIV Kongresu Ludowców: formacja wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza szykuje się na samodzielne wybory w 2027 r. To jednak, jak słyszmy z Polski 2050, wcale nie musi oznaczać rozpadu koalicji z Koalicją Obywatelską. — Słowa prezesa potraktowałabym historycznie — mówi “Faktowi” jedna z polityczek partii Hołowni.
Rozstrzyga się wstępny układ sił na wybory parlamentarne w 2027 r. — Przygotowujemy się do startu w kolejnych wyborach jako Polskie Stronnictwo Ludowe, jako PSL. Już dzisiaj rozpoczyna się festiwal złożony z mówienia, jak to na “wielkiej, wspólnej liście, znowu Was nie będzie” — mówił z przekąsem w sobotnie popołudnie szef ludowców. — Nie boimy się tego — kontynuował. — Wytrwaliśmy, przerabialiśmy to, dajcie z tego replay [powtórkę — red.], i przewińmy tę taśmę dalej.
Prezes PSL potwierdził tym samym słowa z końca października, kiedy po raz pierwszy zapowiedział indywidualny start swojej partii. To jednak, jak słyszymy w Polsce 2050, wcale nie musi być równoznaczne z rozpadem koalicji.
Zagadkowy ruch na granicy z Białorusią. Za miesiąc rozstawią broń. Analityk: możliwy wpływ Chin
PSL potwierdza samodzielny start. Mamy reakcję z Polski 2050
Słowa prezesa o “powtórce” [dajcie z tego replay] nawiązują do koncepcji wspólnej, “wielkiej”, listy wyborczej z 2023 r., kiedy koalicja złożona z KO, Nowoczesnej, PSL, Nowej Lewicy i Polski 2050 utworzyła większość, blokując możliwość sformowania rządu przez PiS, który formalnie wygrał wybory parlamentarne, ale nie był w stanie dobrać koalicjantów. Taką interpretację potwierdza w rozmowie z “Faktem” prominentna polityczka Polski 2050 i przypomina:
Potraktowałabym te słowa prezesa W. Kosiniaka Kamysza historycznie; w 2023 r. były nawoływania do jednej listy, ale stworzyliśmy z PSL koalicję strategiczną, która przyniosła nam 14 proc. poparcia
Samodzielny start poszczególnych partii — w 2023 r. z wyłączeniem Polski 2050 i PSL, które zawarły strategiczny sojusz — nie przeszkodził w zwarciu sił już po rozstrzygnięciu wyborów i sformułowania koalicji w Sejmie.
— Każda z partii jest odpowiedzialna za to, by być organizacją silną i jak najbardziej odpowiadającą na oczekiwania wyborców — słyszymy od polityczki Polski 2050. — Takie zobowiązanie ma zarówno PSL jak Polska 2050 i inne partie, które powstaną do 2027 r. Mam do tego spokojny i wyważony stosunek. Ostateczny kształt list i koalicji to dopiero pieśń przyszłości — puentuje.
Nic nie skłania do jednej listy
Jak dotąd za jedną listą nie przemawia zbyt wiele. Zbadała to pracownia IPSOS na zlecenie TVP. Telewizja publiczna opublikowała niedawno wyniki sondażu przeprowadzonego w ostatnich dniach października. Na pytanie, czy obecna koalicja — KO, Polska 2050, PSL i Lewica (Nowoczesna złączyła się już z KO) powinna startować w ramach jednej listy wyborczej, jedynie 34 proc. wygenerowało odpowiedzi twierdzące (15 proc. — zdecydowanie tak, 19 proc. — raczej tak), podczas gdy 41 proc. — przeczące (23 proc. — zdecydowanie nie, 18 proc. — raczej nie).
Konsensus sondażowy od dłuższego czasu nie daje PSL sejmowych mandatów. Pod progiem znajdują się też Lewica (jakimś rozwiązaniem byłoby połączenie z Partią Razem), i Polska 2050. W takim układzie, gdy do Sejmu wejdą tylko trzy siły – KO, PiS i Konfederacja, obecna koalicja może stracić władze na rzecz koalicji PiS-Konfederacja. Powstanie tej ostatniej nie jest jednak przesądzone.
