CELEBRITY
Śmierć kitesurfera w Jastarni. Poruszające słowa synów. “Dzięki, tato”

Tę tragedię trudno pojąć. Jakub miał wiedzę i doświadczenie, mimo to los okrutnie z niego zadrwił. 59-latek zginął podczas sztormu w Jastarni, gdy wiatr porwał szykującego się do wejścia do wody kitesurfera i rzucił nim o betonowe płyty. “Nie wiemy, co dokładnie zawiniło, ale wiemy jedno — odszedł, robiąc to, co kochał, w miejscu, które było dla niego drugim domem” — piszą w poruszających słowach synowie zmarłego mężczyzny.
Horror rozegrał się w sobotę, 4 października, na plaży w Jastarni. Tego dnia na Bałtyku panowały bardzo trudne warunki, szalał sztorm, a Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie przed silnym wiatrem o sile do 9 w skali Beauforta. Mimo to na morzu było wielu zapaleńców uprawiających sporty wodne.
Jednym z nich był pochodzący z Warszawy Jakub. 59-letni kitesurfer miał już przypięty żagiel i szykował się do wejścia do wody, gdy porwał go silny podmuch wiatru. Mężczyzna został wyniesiony wysoko w powietrze, następnie z dużą siłą spadł na betonowe płyty. Poniósł śmierć na miejscu.
Synowie zmarłego 59-latka opublikowali w mediach społecznościowych poruszający wpis, w którym żegnają się z tatą. Jak podkreślają, Jakub był doświadczonym kitesurferem, ten sport był od lat jego wielką pasją.
“Co dokładnie się stało — nikt nie wie. Na pewno złożyło się na to wiele czynników i zwykły pech. Pływał niejednokrotnie w ekstremalnych warunkach, często trudniejszych niż te ostatnie. Świetnie panował nad latawcem — dzięki wieloletniemu doświadczeniu w żeglarstwie, a później w kitesurfingu na wodzie czuł się jak w swoim żywiole… Ale finalnie to żywioł okazał się silniejszy. To były ułamki sekund, kiedy nagły szkwał poderwał latawiec i rzucił go na betonowe płyty. Kitesurfing był jego największą pasją — czymś, co go napędzało, inspirowało i dawało mu energię do życia” — piszą Mikołaj i Kacper.
Jak mówią, 59-latek wyjeżdżał pływać nawet kilkadziesiąt razy w roku, w najdalsze zakątki świata — na Bałtyku, Wyspach Kanaryjskich, Majorce, Mazurach, Karaibach, w Egipcie czy nawet w szwajcarskich Alpach.
“Jastarnia w sezonie była jego drugim domem — miejscem, gdzie inspirował innych, pomagał w nauce i spędzał czas z przyjaciółmi. Nie wiemy, co dokładnie zawiniło, ale wiemy jedno — odszedł, robiąc to, co kochał, w miejscu, które było dla niego drugim domem. Dzięki tato, że z nami byłeś” — żegnają Jakuba synowie.