Connect with us

CELEBRITY

Syn był bardzo błyskotliwy, pewny siebie i hojny do obłędu. Jednocześnie dobrze się maskował i ukrywał chorobę. Wydawało mu się, że świetnie sobie z nią radzi, ale tak nie było. Miał pomysły z Księżyca, do których mimo wszystko potrafił wiele osób namówić i skłonić do pożyczki. Cóż, Tomek wykorzystywał markę Batycki. Zadłużył ją na kilka milionów… Robił to w manii, za moimi plecami, a ja wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że ma problem. Do tej pory nie wiem, na co wykorzystał te pieniądze. Gdy długi zaczęły się kumulować i wychodzić na jaw, Tomulek zaczął się ode mnie oddalać. Bardzo chciałam się z nim spotkać, porozmawiać. Któregoś dnia podstępem ściągnęłam go do domu, mówiąc, że miałam wypadek. Więcej w komentarzu 👇👇👇

Published

on

Historia Bożeny Batyckiej to scenariusz na film. – Zaufałam komuś, kto tego zaufania nadużył. Ale gdy w grę wchodzą pieniądze, ludzie tracą moralność i wszelkie skrupuły – opowiada współtwórczyni słynnej marki Batycki, która straciła w życiu… niemal wszystko.
Bożena Batycka (Kala Kiełbasińska)

Śmierć starszego syna, choroba młodszego, depresja, nowotwór piersi i strata marki Batycki – o tym wszystkim napisałaś w bardzo osobistej książce o swoim życiu “Batycka. Gorzki smak sukcesu”. Dlaczego się na to zdecydowałaś?
Nigdy wcześniej nie byłam taka odważna. Zawsze mówiłam o moich doświadczeniach miękko, trudy tak naprawdę zatrzymywałam dla siebie. Ale dotknęło mnie tyle nieszczęść, że postanowiłam zrzucić kamień, który noszę w sercu. Chciałam opisać to, co spotkało mnie ze strony ludzi, którym ufałam najbardziej. I tak powstała książka, którą napisałam razem z Magdaleną Kuszewską.

Do dziś nie mogę uwierzyć, że w 2015 roku straciłam markę, na którą pracował mój teść, mąż i ja. Przegrałam w sądach, choć byłam pewna, że staną po mojej stronie. A stało się tak głównie dlatego, że podpisałam akty notarialne, do których mnie namówiono, nie bacząc na mój ówczesny stan zdrowia. Przechodziłam wtedy poważny epizod choroby dwubiegunowej i depresji. Dokumentacja psychiatryczna potwierdzała, że nie wiedziałam, co się ze mną działo. Dodatkowo, w tym samym czasie choroba dwubiegunowa zaostrzyła się również u mojego syna, Grzesia, który przez to praktycznie nie opuszczał szpitala. Zajmowałam się nim, mimo że sama czułam się bardzo źle.

Dla sądu nie miało to znaczenia.

Problem w tym, że jestem bardzo ufną osobą i biorę innych za takich samych jak ja. I w tej sytuacji też zaufałam komuś, kto tego zaufania nadużył. Gdy w grę wchodzą pieniądze, ludzie tracą moralność i wszelkie skrupuły.

Czy walka o markę Batycki jest już przegrana?
Myślę, że tak. Wiele osób mówi mi, że sama się do tego przyczyniłam. Tak i nie. Przyczyniam się do tego ufnością wobec innych, ale czy człowiek ma wpływ na swoją naturę?

W firmie Batycki wciąż pracują ludzie, z którymi byłam bardzo blisko i których traktowałam jak rodzinę. Mogli w sądzie zeznawać na moją korzyść, ale tego nie zrobili. Batycki nie ma teraz tylu salonów, co kiedyś. Głównie sprzedaje przez Internet, jednak nowe projekty kompletnie nie są zgodne z moją stylistyką.

Nazwisko Batycki masz po swoim mężu Macieju, który już nie żyje. Jak to się stało, że tworzyłaś markę Batycki, symbol jakości?
Wyszłam za Macieja w 1969 roku. Urodziłam synów i zajmowałam się domem, a po 20 latach pomyślałam, że czas zacząć pracę zawodową. Któregoś dnia, niedaleko sklepu moich teściów przy ulicy Starowiejskiej w Gdyni, zobaczyłam lokal do wynajęcia. I otworzyliśmy w nim z mężem sklep, w którym sprzedawaliśmy torebki oraz portfele ze skóry. Pracownicy mojego teścia szyli je ze skór sprowadzanych z Włoch, na tyłach jego sklepu.

Teść z sukcesem prowadził swoją firmę od 1948 roku, a i nasza firma się rozwijała. Z czasem otworzyliśmy sieć sklepów w całej Polsce. Byłam kreatorką, odpowiadałam za projekty portfeli i torebek. Gdy w 1997 roku rozstaliśmy się z mężem, on razem z naszym starszym synem zmienili branżę i zajęli się nieruchomościami. Ja przejęłam fabrykę Batyckiego w Nowym Dworze Gdańskim i pilnowałam produkcji galanterii skórzanej. Wiedziałam, że najważniejsza jest wysoka jakość, ale w pewnym momencie uznałam, że trzeba czegoś jeszcze. Przecież Gdańsk to stolica bursztynu! Olśniło mnie i tak powstała bursztynowa kropelka, która zdobiła każdy z naszych produktów – znak rozpoznawczy naszej marki.

Słyszałam, że w czasach świetności firmy byłaś niezwykle hojna. Chętnie rozdawałaś torebki czy portfele podczas przyjęć czy spotkań towarzyskich.

To prawda, taka jestem, lubię się dzielić. Aż w końcu moje menedżerki się za mnie wzięły i powiedziały, że powinnam to rozdawanie ograniczyć.

Równocześnie sporo podróżowałaś po całym świecie i wiodłaś naprawdę wspaniałe życie!
Podróże pod względem zawodowym były dla mnie bardzo inspirujące. Najpierw jeździłam do Bolonii i Florencji, a potem coraz dalej. Oglądałam najnowsze kolekcje topowych projektantów i wdrażałam trendy w firmie Batycki. Poznawałam historię sztuki i nauczyłam się włoskiego.

Teraz już drugi rok uczę się hiszpańskiego. Zamiast tkwić w rozpaczy i rwać włosy z głowy, robię coś twórczego. Zajmuję się też niewielkim ogródkiem przed blokiem i dbam o mojego ukochanego Grzesia.

Oczywiście! Ze względów zdrowotnych niemożliwe jest, żeby Grześ był sam. Mam już nawet wytypowane dwie osoby, które mogą się zająć opieką nad nim, kiedy mnie zabraknie.

Co się stało z twoim starszym synem, Tomkiem?
Tomek miał dobre serce, ale zachowania w chorobie dwubiegunowej bywają najróżniejsze – a z perspektywy czasu widzę, że on z całą pewnością również na nią cierpiał, choć objawiała się u niego zupełnie inaczej niż u mnie czy u Grzegorza.

Syn był bardzo błyskotliwy, pewny siebie i hojny do obłędu. Jednocześnie dobrze się maskował i ukrywał chorobę. Wydawało mu się, że świetnie sobie z nią radzi, ale tak nie było. Miał pomysły z Księżyca, do których mimo wszystko potrafił wiele osób namówić i skłonić do pożyczki. Cóż, Tomek wykorzystywał markę Batycki. Zadłużył ją na kilka milionów… Robił to w manii, za moimi plecami, a ja wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że ma problem. Do tej pory nie wiem, na co wykorzystał te pieniądze.

Gdy długi zaczęły się kumulować i wychodzić na jaw, Tomulek zaczął się ode mnie oddalać. Bardzo chciałam się z nim spotkać, porozmawiać. Któregoś dnia podstępem ściągnęłam go do domu, mówiąc, że miałam wypadek.

Tak. Powiedziałam mu wtedy: “Tomciu, ufam ci i wierzę w ciebie”. To było nasze ostatnie spotkanie. Po nim Tomek zaginął, przepadł jak kamień w wodę. Byłam pewna, że zrobił to świadomie, że uciekł przed problemami. To był 2004 rok.

Czterdzieści cztery. Została po nim torba sportowa, w której były ubrania i za duże buty. Tomek zawsze nosił za duże buty. Ze względu na chore nerki, musiał chodzić na dializy pięć razy w tygodniu. Czekał na transplantację. Dowiedziałam się o tym po jego śmierci. Odszedł, a ja nie miałam możliwości z nim porozmawiać przez 10 lat. Dla mnie jako matki to trauma nie do opowiedzenia.

Wspólnie z Grzesiem, z którym razem mieszkamy i który jest moją opoką, mamy na życie około 4000 zł miesięcznie. Składa się na to moja emerytura, po ściągnięciu zadłużenia przez komornika i renta Grzesia. To niewiele, wziąwszy pod uwagę, że oboje potrzebujemy pieniędzy na lekarzy i lekarstwa. Pożyczam więc pieniądze od moich sióstr. Grażynka i Danusia pomagają mi, gdy mam nóż na gardle. Ale potem oczywiście muszę im oddać.

Moją wielką radością jest ogród pod oknem. Sama popatrz, jak on pięknie wygląda! Zamontowałam karmnik dla ptaków, do którego przylatują sikorki, sójki, sroki i kawki oraz kąpielisko, w którym się bawią. Bardzo lubię się im przyglądać. Praca w ogrodzie jest moim ratunkiem, wracam do niej, bo powoli odzyskuję siły.

Historia związana z utratą marki wyssała i nadal wysysa ze mnie całą energię, wszystkie siły witalne. Leżałam na kanapie i nie mogłam wstać. Prosiłam Grzegorza o całkowity spokój, aż dojdę do siebie. To trwało prawie 10 lat – od końca 2015 roku. Stres zżerał mnie od środka, walczyłam z dwubiegunówką, depresją, a potem zachorowałam na nowotwór piersi. Przeszłam operację, a po niej leżałam, czytałam książkę za książką. Na dwie rzeczy nie żal mi pieniędzy: na kwiaty do ogrodu i książki.

Zrobiłam kiedyś wszystkie możliwe kursy instruktorki jogi. Uprawiałam jogę 20 lat i mam nadzieję do niej wrócić. Niedawno, po przerwie, zapisałam się do klubu fitness. Gdy to zrobiłam, poczułam się jak w siódmym niebie. Przypomniał mi się złoty okres mojego życia, kiedy mieszkałam w Warszawie, niedaleko Złotej i codziennie rano chodziłam na jogę. Po jodze szłam do kawiarni na Nowym Świecie. Miasto było wtedy jeszcze puste, a ja cieszyłam się tą chwilą spokoju.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

CELEBRITY7 minutes ago

Tragedia na drodze krajowej nr 39 w Zielęcicach. Zderzenie dwóch samochodów osobowych, które zakończyło się śmiercią sześciu osób.

CELEBRITY10 minutes ago

Pilny apel papieża Leona XIV. Uderzył w rządzących

CELEBRITY15 minutes ago

Była ulubienicą widzów! 😍😍😍

CELEBRITY18 minutes ago

“Generał” po zakończeniu kariery osiadł w Dębicy i ma nowe zajęcie ⚽️ ➡

CELEBRITY23 minutes ago

Donald Tusk w świątecznym przesłaniu podkreśla siłę miłości i dobra w obliczu rosnącego zła. Jakie przesłanie niesie jego apel?

CELEBRITY25 minutes ago

🎄 Donald Tusk złożył życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia ➡️

CELEBRITY29 minutes ago

Para prezydencka złożyła wyjątkowe życzenia świąteczne, podkreślając znaczenie tradycji i dziękując tym, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo.

CELEBRITY32 minutes ago

Odkryj niezwykłe miejsce w Bydgoszczy, gdzie świąteczna magia przyciąga tłumy. Co sprawia, że ten dom jest tak wyjątkowy?

CELEBRITY35 minutes ago

Policjanci ustalają tożsamość ofiar, na razie nie wiadomo, czy wszyscy to osoby dorosłe 😔➡️

CELEBRITY39 minutes ago

Dyrektor Muzeum Historii Polski wyraził odmienne zdanie od prezydenta na temat znaczenia Okrągłego Stołu. Co kryje się za tymi słowami?

CELEBRITY42 minutes ago

“Czegoś tak potwornego nie widziałem jeszcze w swojej pracy. Tego widoku nie da się zapomnieć. Od razu rzuciła mi się w oczy dziecięca podkładka samochodowa, która leżała na drodze” — opowiada wyraźnie poruszony reporter “Faktu”, który był na miejscu tragedii 😔 ➡️

CELEBRITY17 hours ago

Zabójstwo 10-letniej Kristiny wstrząsnęło Polską. Dziewczynka znała swojego oprawcę

Copyright © 2025 USAtalkin