CELEBRITY
Tajemniczy komunikat i wielkie czystki. Chiny szykują plan na 5 lat. “Neutralizacja UE”
Miało być przede wszystkim o wielkim planie gospodarczym na najbliższych pięć lat. I było, ale uwagę na tegorocznym plenum chińskiej partii komunistycznej przykuło coś zupełnie innego. Coś, czego nie widziano od krwawej rewolucji kulturalnej.
Taki tydzień zdarza się raz w roku. Jesienią w Pekinie spotykają się najwyżsi rangą chińscy politycy i dyskutują o tym, na co ma postawić druga największa gospodarka świata. W tym roku sprawa ma jeszcze większy ciężar, bo ustalana jest nowa ekonomiczna pięciolatka. I choć w teorii dotyczy tylko Chin, w praktyce może i zapewne będzie mieć wpływ na wszystkich, w tym na Europę. Niekoniecznie pozytywny.
Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin zajmuje się nakreślaniem kierunków rozwoju, na jakich władze kraju chcą skupić się w tym przypadku do końca tej dekady. W tych kierunkach popłyną później duże pieniądze. Doniesienia na ten temat śledzą uważnie eksperci z państw zachodnich, bo te strumienie pieniędzy mogą sporo zmienić. Na razie wiemy niewiele, szczegóły będą jeszcze spływać wraz z kolejnymi doniesieniami z Chin. W ogólnym komunikacie z plenum te główne kierunki są już widoczne. Jednak zanim o nich, rzućmy jednak okiem na to, kto na plenum się pojawił. Bo to, co się tam stało, było dużym zaskoczeniem.
Ze wspomnianego komunikatu wynika, że w plenum udział wzięło 168 z 205 członków Komitetu Centralnego oraz 147 z 171 członków zastępczych. Nie podano nazwisk, ale wśród ekspertów śledzących sytuację w Chinach pojawiały się listy osób, które miały stracić poparcie Xi Jinpinga. Łącznie na czterodniowym spotkaniu pojawiło się 315 na 376 osób. Skala czystki jest ogromna – tak skromnej listy obecności na plenum KC nie było od brutalnej rewolucji kulturalnej z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, czyli czasów Mao Zedonga.
Komitet Centralny potwierdził jedynie wyrzucenie z Komunistycznej Partii Chin (KPCh) 10 członków i czterech członków zastępczych. Nie wiadomo jednak, co stało się z 26 członkami i 16 członkami zastępczymi. Chińskie władze bardzo oszczędnie dawkują informacje na temat prowadzonych postępowań przeciwko członkom partii. Jeśli już to robią, to takie ruchy uzasadniane są walką z korupcją, na którą mocno postawił Xi Jinping przed laty. Z KPCh wyrzucono także wojskowych, w tym wiceprzewodniczącego Centralnej Komisji Wojskowej (dowodzi armią Chin) He Weidonga. Generał jest pierwszym zwolnionym z tej instytucji na tak wysokim stanowisku od czasów rewolucji kulturalnej.
Chiny mają mieć plan na gospodarkę
Wróćmy do kluczowego tematu plenum, czyli gospodarki. Więcej szczegółów powinno pojawić się w ciągu kilku dni, a pełny plan na lata 2026-2030 poznamy dopiero w marcu, ale z komunikatu po plenum można wyczytać pewne wskazówki. Pojawił się w nim na przykład wątek konsumpcji i wzmocnienia popytu wewnętrznego. To takie hasło, które władze Chin powtarzają od wielu lat – i nie bardzo widać przełożenie na rzeczywistość. Tym razem jest podobnie.
Wzmocnienie konsumpcyjnego silnika chińskiego PKB byłoby bardzo pożądanym ruchem, na taką konieczność wręcz od dawna wskazują ekonomiści. Chiny oparły jednak swoją gospodarkę na przemyśle i eksporcie i najwyraźniej trudno im od tego uzależnienia odejść. W komunikacie po plenum na liście priorytetów powyżej hasła “mocnego rynku wewnętrznego” pojawił się “nowoczesny system przemysłowy z zaawansowaną produkcją jako podstawą” oraz przyspieszenie “wysokiego poziomu niezależności naukowej i technologicznej” – wskazuje Agencja Reutera. To wskazuje, że wzmocnienie wewnętrznego popytu pozostaje ideą przejawiającą się mocniej w słowach niż w działaniu, szczególnie w czasach, kiedy międzynarodowa współpraca technologiczna przerodziła się w temat sporów i wzajemnych ceł.
Tuż przed plenum poznaliśmy dane, wskazujące na spowolnienie w chińskiej gospodarce. PKB rośnie najwolniej od roku – w trzecim kwartale wzrost wyniósł 4,8 proc. rok do roku – a przyczyny leżą przede wszystkim w wymienionych powyżej zjawiskach: słabej konsumpcji wewnętrznej i wojnach handlowych.
Tymczasem wojny te nie tyle nie gasną, a wręcz się nasilają. Niedawno Chiny wprowadziły ograniczenia w eksporcie metali ziem rzadkich (kluczowych w przemysłach nowych technologii), na co administracja amerykańska ma szykować działania odwetowe. Mimo wszystko wciąż planowane jest spotkanie na najwyższym szczeblu, Xi Jinpinga z Donaldem Trumpem. Ma do niego dojść w przyszłym tygodniu w Korei Południowej.
Czy napięcia handlowe na liniach Chiny-Europa i Chiny-USA już z nami pozostaną albo się nasilą? – Należy spodziewać się, że napięcia między Europą a Chinami będą się nasilały, ponieważ mają one charakter nie tyle handlowy, co strukturalny – mówi mi Paulina Uznańska, analityczka w Zespole Chińskim Ośrodka Studiów Wschodnich.
Chiny prowadzą obecnie z Zachodem dialog z pozycji siły: instrumentalizując zależności gospodarcze i surowcowe. Oprócz bezprecedensowych, eksterytorialnych ograniczeń na metale ziem rzadkich, które wprowadziły w tym roku, mogą uciekać się do stosowanych w przeszłości metod, jak selektywny dostęp do rynku chińskiego czy wszczynanie postępowań antydumpingowych. Cel Pekinu to neutralizacja UE w rywalizacji USA-Chiny i utrzymanie szerokiego dostępu do unijnego rynku dla lokowania chińskiej nadprodukcji
– podkreśla ekspertka.
Jej zdaniem to, co stanie się potem, zależy także od reakcji Europy. Unia Europejska mogłaby na przykład wykorzystać odpowiedź w postaci instrumentu przeciwko wymuszeniom ekonomicznym (anti-coersion instrument), który został przyjęty dwa lata temu. Za jego pomocą można nakładać sankcje na osoby fizyczne, firmy i całe sektory gospodarki. Tyle że by go uruchomić, potrzebna jest zgoda kwalifikowanej większość krajów członkowskich w Radzie UE, na ten temat toczy się właśnie debata. – Kluczowe pytanie brzmi, czy UE rozumie, że obecna presja Chin ma charakter geopolityczny, a nie handlowy? – zastanawia się Paulina Uznańska. I podsumowuje:
Europa powinna liczyć się z tym, że Chiny szykują się do konfrontacji z Zachodem. Temu jest podporządkowana logika ich działania. Pekin dąży do samowystarczalności technologicznej, ograniczenia zależności gospodarczej od Zachodu i wspiera Rosję, ponieważ uważa, że jej porażka na Ukrainie oznaczałaby zwiększenie presji NATO na Chiny. To nie spór handlowy, lecz test europejskiej odporności: Europa musi zrozumieć, że stawką nie jest handel, lecz kształt globalnego porządku, a Chiny przygotowują się, by w tym starciu być stroną dominującą.
