CELEBRITY
„Tato, co robisz?!”
Barbara S. chciała odebrać swojego 4-letniego syna z przedszkola, ale na miejscu dowiedziała się, że chłopiec został zabrany przez jej konkubenta i jego kolegę. Poszukiwania zaginionego Michałka zakończyły się tragicznie następnego dnia, gdy jego zwłoki wyłowiono z lodowatej Wisły. Kilka miesięcy później sąd skazał matkę dziecka za współudział w jego zamordowaniu. To jednak nie był koniec tej wstrząsającej historii…
Spis treści
Dramatyczne poszukiwania i tragiczny finał
Kto stał za śmiercią Michałka? Zaskakujące zeznania
Od wyroku skazującego do uniewinnienia
Był 19 stycznia 2001 roku. Do przedszkola na warszawskiej Woli przyszli Robert K., konkubent Barbary S. i ojczym Michałka, oraz jego kolega Daniel S. Robert K. przez domofon poprosił, by 4-letni Michałek do niego wyszedł. Przedszkolanka, rozpoznając głos ojczyma, bez wahania przekazała mu chłopca. Malec, uradowany widokiem “tatusia”, rzucił mu się na szyję. Nikt nie podejrzewał, że ten radosny moment będzie ostatnim w życiu Michałka.
Cała trójka udała się na spacer, który zakończył się nad brzegiem Wisły. To tam mężczyźni wrzucili dziecko do lodowatej wody. Jak podawał portal „natemat.pl”, Michałek miał wtedy krzyczeć: „Tato, tato, co robisz?! Ratuj!”. Chłopiec szybko zaczął tonąć.
Bracia z Augustowa zgwałcili i utopili Anetę, bo… była brzydka. Grób 29-latki na cmentarzu w Bargłowie Kościelnym
Dramatyczne poszukiwania i tragiczny finał
Trzy godziny po tym zdarzeniu Barbara S. przyszła do przedszkola, aby odebrać syna. Na miejscu usłyszała, że Michałek został zabrany przez innego mężczyznę. Robert K., który był z nią, nie przyznał się do odebrania dziecka. Zrozpaczona matka zgłosiła zaginięcie syna.
Rozpoczęły się intensywne poszukiwania, które niestety miały tragiczny finał. Następnego dnia, 20 stycznia 2001 roku, ciało chłopca wypłynęło z Wisły w okolicach mostu Grota-Roweckiego. Zauważył je wędkarz, który natychmiast powiadomił policję. Od razu podejrzewano morderstwo. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było utonięcie, a lekarze precyzyjnie określili, że chłopiec umierał 240 sekund.
Kto stał za śmiercią Michałka? Zaskakujące zeznania
Śledczy rozpoczęli przesłuchania, a wśród podejrzanych znaleźli się 20-letnia matka chłopca, jego biologiczny ojciec Piotr S., 22-letni Robert K. oraz 19-letni Daniel S.
Biologiczny ojciec i matka zostali początkowo wypuszczeni, ponieważ ustalono, że nie mieli nic wspólnego ze śmiercią dziecka. Robert K. i Daniel S. zaczęli gubić się w zeznaniach.
23 stycznia Robert K. przyznał się do utopienia Michałka. Twierdził jednak, że działał na zlecenie Barbary S. Rzekomo matka miała chcieć pozbyć się syna, który jej „przeszkadzał”. Barbara S. stanowczo zaprzeczała tym oskarżeniom, twierdząc, że syn był dla niej najważniejszy.
Jedna z hipotez zakładała nawet, że motywem zbrodni było wyłudzenie odszkodowania, ponieważ Barbara S. wykupiła synowi polisę na życie na 100 tys. zł. Media zaczęły przedstawiać ją jako wyrodną matkę. Barbara S. została aresztowana wraz z Robertem K. i Danielem S. Cała trójka stanęła przed sądem, a prokuratura zawnioskowała o dożywocie.
Od wyroku skazującego do uniewinnienia
Pierwszy wyrok zapadł 25 lutego 2002 roku. Sąd uznał Barbarę S. za mózg operacji, a mężczyzn za wykonawców jej poleceń. Robert K. i Barbara S. zostali skazani na 25 lat więzienia, a Daniel S. na 15 lat. Gdy matka usłyszała słowo „winna”, padła na ziemię, szepcząc: „Boże, ja nie jestem niczemu winna”.
Od wyroku złożono jednak odwołanie. Sąd apelacyjny stwierdził, że dowody obciążające Barbarę S. były niewystarczające i uchylił wyrok pierwszej instancji. Wtedy wzięto pod uwagę słowa Roberta K., który w pierwszych zeznaniach nie wskazywał matki jako współwinnej.
Na kolejnej rozprawie Robert K. przyznał, że specjalnie zrzucił część winy na Barbarę S., z obawy o swoje życie. Twierdził, że podczas przesłuchań był torturowany i bity przez funkcjonariuszy.
Ostatecznie, co jest rzadkością, prokuratura sama zawnioskowała o uniewinnienie Barbary S. Matka zamordowanego chłopczyka została oczyszczona ze wszystkich zarzutów. A dla Roberta K. sąd podtrzymał karę 25 lat pozbawienia wolności. I jak się okazało, zabił chłopca z zazdrości o uwagę matki. Barbara S., po uprawomocnieniu wyroku, otrzymała 110 tys. zł zadośćuczynienia od Skarbu Państwa za niesłuszne spędzenie 20 miesięcy w więzieniu.
Michałek został pochowany na Podlasiu.
