CELEBRITY
To oni mają odpowiadać za akt dywersji we wschodniej Polsce. Powiedziano wprost
Kolej sparaliżowana i groźba katastrofy nad Polską. Płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu, wskazuje możliwych sprawców “aktu dywersji”, do którego doszło 16 listopada na trasie Warszawa-Lublin.
16 listopada 2025 roku na trasie kolejowej łączącej Warszawę z Lublinem doszło do poważnego zdarzenia. W rejonie miejscowości Życzyn maszynista zauważył brak fragmentu szyny o długości około metra, co natychmiast zgłoszono odpowiednim służbom. Na miejsce przybyły jednostki policji, prokuratura oraz technicy zajmujący się utrzymaniem torowisk.
Uszkodzenie toru spowodowało wprowadzenie ruchu jednotorowego na odcinku między Sobolewem a Życzynem. Konieczność ograniczenia przejazdów pociągów przełożyła się na opóźnienia oraz wymusiła zmiany w rozkładach jazdy. Służby natychmiast rozpoczęły badanie przyczyn zdarzenia, analizując zarówno możliwość awarii technicznej, jak i potencjalne inne okoliczności prowadzące do powstania ubytku w torze.
Mieszkańcy pobliskich miejscowości informowali, że wieczorem poprzedzającym incydent słyszeli głośny huk. Sygnały te są obecnie sprawdzane przez służby, jednak ich znaczenie nie zostało jeszcze jednoznacznie potwierdzone.
Linia Warszawa–Lublin odgrywa istotną rolę w komunikacji krajowej i transporcie towarowym, dlatego zdarzenie wzbudziło duże zainteresowanie opinii publicznej.
W toku oględzin odnotowano kolejne uszkodzenia na linii oraz możliwy incydent w Puławach, co poszerza skalę sprawdzanych wątków. W niedzielę odnotowano kilka incydentów na linii kolejowej pomiędzy Warszawą a Lublinem. Łączność między dyżurnym a maszynistą działała prawidłowo, nikt nie został poszkodowany, co potwierdza skuteczność podstawowych procedur bezpieczeństwa w pierwszej fazie zdarzenia.
Kwalifikacja prawna i ocena zagrożenia: sabotaż infrastruktury krytycznej
Państwo traktuje zdarzenie jako sabotaż infrastruktury krytycznej: prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie eksplozji, a wątki materiału wybuchowego są objęte postępowaniem karnym. Równolegle analizowane są powiązane epizody na sieci kolejowej, a służby kontrwywiadowcze badają kontekst zatrzymania pociągu pasażerskiego z 475 osobami na pokładzie
Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie mają już wątpliwości — zdarzenie uznano za poważny incydent, który nosi znamiona celowego sabotażu. Ostrożne, wyważone komunikaty wydawane na początku szybko ustąpiły miejsca jasnemu stwierdzeniu, że doszło do aktu dywersji. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podkreśliło wagę sytuacji, a premier oficjalnie potwierdził sabotaż na trasie Warszawa–Lublin i zapowiedział, że osoby stojące za tym atakiem zostaną odnalezione.
Rząd uruchomił pakiet działań ochronnych: zlecono wzmocnienie osłony infrastruktury krytycznej i intensyfikację aktywności kontrwywiadu, a śledztwo ma doprowadzić do identyfikacji i ujęcia sprawców niezależnie od tła zlecenia.
Wojsko rozszerzyło strefę kontroli do około 120 km linii aż w kierunku granicy w Hrubieszowie, aby wychwycić ewentualne kolejne zagrożenia i zabezpieczyć ciągłość ruchu.
Małecki ostrzega: „To nie robota amatorów”
Według Grzegorza Małeckiego — byłego szefa Agencji Wywiadu — ujawnione akty sabotażu na kolei to nie przypadek amatorskiego ataku, lecz precyzyjnie zaplanowana operacja:
Takiego aktu dywersji raczej nie mogli przeprowadzić amatorzy” – podkreśla w rozmowie z „Faktem”.
Małecki ostrzega, że dowody wskazują na możliwy udział obcych służb, w tym Rosjan, którzy w jego ocenie „przekraczają kolejną czerwoną linię”, a celem działania może być demonstracja siły i destabilizacja infrastruktury transportowej.
Ekspert zwraca także uwagę na ryzyko eskalacji — jego zdaniem mamy do czynienia ze strategią, w której działania sabotażowe służą szerokiemu szantażowi politycznemu, a polskie służby muszą pilnie zainwestować w systemy zabezpieczeń, bo stary, niekodowany system radiowy wykorzystywany na torach jest podatny na przejęcie
