CELEBRITY
Ukrainiec obraził prezydenta na wizji. Taka może grozić mu teraz kara

Ukraiński dziennikarz Witalij Mazurenko wywołał burzę, porównując prezydenta Polski Karola Nawrockiego do “pachana” – w rosyjskim slangu więziennym określenia przywódcy kryminalnego. Słowa te mogą sprowadzić na niego poważne problem. O tym, jaka może czekać go kara, “Fakt” rozmawiał z mecenasem Piotrem Milikiem. — W polskim Kodeksie karnym mamy przepis, który penalizuje znieważanie głowy państwa — słyszymy.
Wypowiedź padła na antenie Polsat News, wzbudzając natychmiastową reakcję prowadzącej program. — Wydaje mi się, że powinien pan się zastanowić, czy takie określenie jest na miejscu. Porównuje pan polskiego prezydenta do osoby z więziennego otoczenia. To jest przekroczenie granic – stwierdziła. Mazurenko nie ustąpił, odpowiadając: “Nie uważam, że to przekroczenie granicy”.
Po fali krytyki dziennikarz opublikował na Facebooku przeprosiny, wyrażając żal wobec osób, które poczuły się urażone jego słowami. Sprawa jednak wywołała szeroką dyskusję, a “Fakt” postanowił zapytać mecenasa Piotra Milika, jakie konsekwencje prawne mogą grozić Mazurence za obrazę głowy państwa.
Mec. Piotr Milik podkreśla, że sytuacja jest skomplikowana z prawnego punktu widzenia. — Mamy tu do czynienia z konfliktem norm prawnych, który bywa różnie rozstrzygany — zauważa prawnik. Z jednej strony, polski Kodeks karny w art. 135 przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności za publiczne znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Z drugiej strony, konstytucyjne prawo do wolności wypowiedzi pozwala na publiczne wyrażanie poglądów, o ile nie narusza ono innych dóbr chronionych prawem — słyszymy.
Prawnik zwraca uwagę, że politycy, w tym osoby pełniące najwyższe funkcje publiczne, muszą być bardziej odporni na krytykę. — Wypowiedzi skierowane do polityków lub dotyczące polityków korzystają z większej swobody niż te skierowane do innych osób — tłumaczy Milik. Powołuje się przy tym na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który podkreśla, że wolność słowa w odniesieniu do polityków ma szersze granice.
Mecenas Milik wskazuje, że w tej sytuacji polska prokuratura mogłaby postawić Mazurence zarzuty na podstawie art. 135 Kodeksu karnego. — Jednocześnie istnieje duże prawdopodobieństwo, że taki zarzut nie utrzymałby się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka — zaznacza.
Trybunał w Strasburgu wielokrotnie podkreślał, że wolność wypowiedzi, nawet w kontrowersyjnej formie, jest fundamentem demokratycznego społeczeństwa, szczególnie w odniesieniu do osób publicznych.