CELEBRITY
Ultraprawicowy polityk wygrał wybory prezydenckie w Chile
Jose Antonio Kast wygrał wybory prezydenckie w Chile. Ultraprawicowy polityk jest przedstawicielem niemieckiej mniejszości. Jego ojciec był oficerem Trzeciej Rzeszy, który po wojnie uciekł do Ameryki Łacińskiej.
W Niemczech od miesięcy zwracano szczególną uwagę na Jose Antonio Kasta, bo im bliżej wyborów, tym realniejsze było jego zwycięstwo. Niemieccy eksperci określają jego poglądy jako ekstremistyczne, ultrakonserwatywne, a nawet neofaszystowskie. Jose Antonio i jego bracia to aktywna politycznie rodzina, zaangażowana w czasie wojskowej dyktatury w Chile w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, po stronie Augusto Pinocheta.
Ojciec zwycięzcy weekendowych wyborów w Chile w 1942 roku jako 17-latek wstąpił do NSDAP, a następnie szybko do Wehrmachtu. Walczył w szeregach armii Trzeciej Rzeszy we Francji, Włoszech i w Ukrainie. Złapany pod koniec wojny przez Amerykanów uciekł i przybrał tożsamość pracownika Czerwonego Krzyża. Zniszczył swoje akta, unikał odpowiedzialności, ale w 1950 roku dla pewności uciekł do Ameryki Południowej. Michael Kast w Chile zajmował się produkcją kiełbasy i angażował się w działania na rzecz lokalnej społeczności, m.in. w budowę kościołów, za co był odznaczany przez władze miasta Buin i żandarmerię, a w 1995 roku otrzymał chilijski paszport. Jose Antonio Kast przekonywał, że jego ojciec nie był nazistą, a został przymusowo wcielony do wojska. Dokumenty z archiwum NSDAP potwierdziły członkostwo Kasta seniora w partii. Obecne zwycięstwo jego syna jest traktowane jako przejście kolejnego w ostatnim półroczu kraju Ameryki Południowej od lewicowej do skrajnie prawicowej polityki.
Chile było jednym z krajów Ameryki Łacińskiej, do których prowadziły tzw. szczurze szlaki, czyli trasy przerzutowe nazistowskich zbrodniarzy po II wojnie światowej. Wśród najwyżej postawionych hitlerowców, którzy znaleźli tam kryjówkę, był Klaus Barbie, kat Lyonu. W pierwszych latach po wojnie pracował na rzecz amerykańskiego wywiadu i był przezeń chroniony. Amerykanie nie zgodzili się na wydanie zbrodniarza Francji, gdzie został zaocznie skazany na karę śmierci, a w końcu pomogli mu w ucieczce do Boliwii. Wspierał tam i dzielił się wiedzą o torturach i terrorze z dyktatorami oraz prowadził udany biznes, w ramach którego transportował m.in. kokainę. Barbie został wyśledzony przez Serge’a i Beate Klarsfeldów, łowców nazistów, a po zmianie władzy w Boliwii ekstradowany do Francji, gdzie – ponad 40 lat po zakończeniu wojny – został skazany na dożywocie. Zmarł kilka lat później.
Do Ameryki Południowej uciekł też Josef Mengele, lekarz z obozu Auschwitz-Birkenau, który prowadził eksperymenty medyczne i skazywał na śmierć więźniów. Dzięki pomocy biskupa Aloisa Hudala, dostał się do Argentyny, gdzie spędził 10 lat, a później trafił do Brazylii, gdzie zmarł w 1979 roku w wyniku utonięcia w oceanie. Nigdy nie stanął przed obliczem sądu. Biskup Hudal pomógł też w ucieczce do Argentyny Adolfowi Eichmannowi, koordynatorowi i wykonawcy tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Eichmann utrzymywał tam kontakty z innymi SS-manami, sprowadził do Argentyny żonę i dzieci i przez wiele lat żył nie niepokojony. Pod koniec lat 50. wytropił go Szymon Wiesenthal i wysłano za nim Mosad. W 1962 roku został skazany w Jerozolimie na śmierć i stracony.
W Ameryce Łacińskiej schronienie znaleźli też m.in. Ante Pavelic, przywódca chorwackich ustaszy, Erich Priebke, szef Gestapo w Brescii (ekstradowany do Włoch dopiero w 1995 roku, dożył setki w areszcie domowym), współodpowiedzialny za ludobójstwo łotewskich Żydów Herbert Cukurs i Gustav Wagner, jeden z dowódców obozu zagłady w Sobiborze (jego ekstradycji domagała się m.in. Polska Ludowa).
Więcej o tym, jak duchowni pomagali uciekającym nazistom, przeczytasz w artykule: Podręcznik do HiT-u, ale w wersji bez trzymanki. Tak pisze Roszkowski bez filtra ministerstwa
