CELEBRITY
Urban zaskoczył piłkarzy? Tak Lewandowski i spółka rozładowywali napięcie przed meczem z Holandią [WIDEO]
Wieczorem czeka nas bój o wszystko. Zanim jednak Polacy wyjdą na murawę w niezwykle ważnym starciu eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata, kadrowicze postanowili zrobić coś, co pozwoli im oczyścić głowy. Ostatnie godziny przed meczem spędzili na spokojnym, leśnym spacerze — tak, aby oderwać myśli i złapać oddech przed wieczorną piłkarską bitwą na Stadionie Narodowym.
O godzinie 20:45 zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego w starciu Polski z Holandią. To spotkanie będzie rewanżem za wrześniowy remis 1:1. Stawka? Ogromna. Dla gości zwycięstwo na Stadionie Narodowym oznacza bezpośredni awans na mundial. Biało-Czerwoni natomiast muszą przede wszystkim skupić się na utrzymaniu drugiego miejsca, które może dać prawo gry w barażach.
Problemy obu drużyn. Kontuzja last minute
Obie drużyny przystąpią do meczu z poważnymi problemami kadrowymi. Jan Urban nie będzie mógł skorzystać m.in. z kontuzjowanych Jana Bednarka i Łukasza Skorupskiego oraz z zawieszonych za kartki Przemysława Wiśniewskiego i Bartosza Slisza. W obozie rywali również nie brakuje kłopotów. Trener Ronald Koeman w ostatniej chwili dostał informację, że z powodu urazu wypadł mu Denzel Dumfries, strzelec jedynego gola dla Oranje w jesiennym spotkaniu obu ekip.
Nic dziwnego, że z każdą godziną rośnie napięcie. Żeby je choć trochę rozładować, w samo południe trener Urban zabrał swoich zawodników na długi spacer po lesie.
Atmosfera była doskonała, humory dopisywały. Niektórzy, jak choćby Piotr Zieliński, szeroko ziewali, ale spokojnie, do wieczora zdążą się w pełni obudzić i „przełączyć” na meczowy tryb. Piłkarze mieli też szczęście do pogody: temperatura wynosiła około 12–13 stopni, a powietrze było wyjątkowo czyste. Według pomiarów airly.org jakość powietrza była na dobrym poziomie — PM10: 16 µg/m³ (35% normy WHO).
Nasi kadrowicze wracali z wycieczki po lasach w okolicach warszawskiego Wawra, gdy zostali wytropieni przez niewielką grupkę kibiców. Krótka sesja autografów i można było wracać do hotelu. Jako ostatni do autobusu wszedł… Robert Lewandowski!
Dobrze dotlenieni, wyluzowani i wypoczęci Biało-Czerwoni mogą więc przystąpić do wieczornej, wielkiej bitwy z Pomarańczowymi w najlepszych możliwych nastrojach. Teraz już wszystko zależy od nich.
