CELEBRITY
Wiceminister usłyszał od lekarza, że został mu rok życia. “Miałem 30 sekund, żeby zacząć oddychać”

Wtedy już fizycznie nie mogłem mu w dziób dać, nawet nic mu powiedzieć. Poprosiłem o telefon, na notatniku napisałem mu: “spier***j”. Wściekł się i wyszedł. Taka była moja pierwsza reakcja — mówi w najnowszym odcinku “Rachunku Sumienia” Łukasz Krasoń. Wiceminister rodziny i pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych wspomina moment, kiedy usłyszał od lekarza, że zostały mu “rok, góra dwa lata” życia.
Krasoń opowiada o jednym z najtrudniejszych momentów w swoim życiu, kiedy lekarz przekazał mu dramatyczną diagnozę. Był unieruchomiony i nie mógł mówić, kiedy usłyszał, że lekarz nie daje mu wiele czasu. Po początkowej wściekłości przyszły jednak łzy.
CZYTAJ: Nagroda Nobla z medycyny 2025 przyznana. Trójka nagrodzonych
— Szczególnie gdy do sali weszli moi rodzice i zobaczyli, jak wygląda ich pierworodne dziecko. Każdy przeżywa to po swojemu. Ja dwa dni płakałem — wspomina Krasoń. — Zderzyłem się z czymś, co wywróciło totalnie moje życie. Było mnóstwo planów i nagle koniec, ale na szczęście po dwóch dniach się pozbierało — mówi wiceminister.
Przełom przyszedł niespodziewanie, kiedy ktoś z zewnątrz poprosił o konsultację. Przyjechał na nią lekarz z Łodzi, który, jak się potem okazało, uratował Krasonia.
— Ten pierwszy lekarz widział mnie codziennie przez prawie cztery tygodnie na OIOM-ie. Nie dawał mi nadziei. A ten drugi przyjechał z innego rodzaju respiratorem. Powiedział mi: “zaraz pana odintubujemy. Będzie miał pan 30 sekund, żeby zacząć oddychać”. I dodał, że jeśli się nie uda, to konieczna będzie ponowna intubacja i prosto na stół operacyjny — relacjonuje.
— Jak wyjęli mi te rury i założyli maskę, od razu zassałem powietrze — odpowiada Krasoń. — To jest niesamowite, że tak wiele potrafi zależeć od kompletnie obcej osoby — podkreśla.
Całość rozmowy do wysłuchania tutaj.