CELEBRITY
Wojskowy dron spadł na samochód pod Inowrocławiem. Żandarmeria Wojskowa mówi, co się wydarzyło
Żandarmeria Wojskowa zabrała głos w sprawie groźnego incydentu z udziałem wojskowego drona pod Inowrocławiem (woj. kujawsko-pomorskie). Bezzałogowy statek powietrzny należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spadł poza wyznaczoną strefą lotów i uszkodził samochód. “Lot pod względem formalnym realizowany był zgodnie ze zgłoszeniem” — mówi “Faktowi” mjr Dominik Maik z oddziału ŻW w Bydgoszczy.
PILNE! Bezzałogowiec Polskiej Grupy Zbrojeniowej spadł w Inowrocławiu i uszkodził samochody! To drugi incydent naruszenia poza strefą lotów. Moja interwencja w WZL i uwagi na liczne katastrofy zostały bagatelizowane przez WZL, a także przez wojewodę!” — napisał w czwartek, 23 października, wieczorem na platformie X poseł Bartosz Kownacki, były wiceminister obrony narodowej, informując o tym, co wydarzyło się pod Inowrocławiem.
Czytaj także: Tajemniczy wybuch w Osinach. “Polska musi być na takie rzeczy przygotowana”
Wojskowy dron uszkodził samochód pod Inowrocławiem. Jest komentarz Żandarmerii Wojskowej
Niedługo potem informację tę potwierdziła policja i Polska Grupa Zbrojeniowa. “Informujemy, że 23 października w Inowrocławiu doszło do zdarzenia z udziałem bezzałogowego statku powietrznego z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. Nikt w zdarzeniu nie ucierpiał. Przedstawiciele WZL2 ustalają przyczyny i przebieg zdarzenia” — przekazano w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
W piątek, 24 października, rano sprawę skomentowali w rozmowie z “Faktem” przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej.
— Wszelkie czynności na miejscu zostały zrealizowane już wczoraj. Loty były realizowane przez Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy. Operator, który wykonywał czynności, utracił łączność z urządzeniem, w wyniku czego dron zboczył z trasy. Uszkodzeniu uległ jeden pojazd, pozostający w dyspozycji Poczty Polskiej. Lot pod względem formalnym był realizowany zgodnie ze zgłoszeniem — powiedział nam mjr Dominik Maik, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału ŻW.
Mjr Maik odniósł się też do słów posła Kownackiego, który w rozmowie z “Faktem” stwierdził w czwartek, że to kolejny przypadek naruszenia zasad bezpieczeństwa przy testach dronów w regionie, ale do tej pory służby miały próbować “ukryć” sprawę.
— Nie mam wiedzy, aby tego rodzaju incydenty miały miejsce w przeszłości, aby miały charakter powtarzalny. Według mojej wiedzy takie zdarzenie miało miejsce po raz pierwszy. Ale jeśli ktoś posiada wiedzę o podobnych tego typu sprawach, ma na to dowody, to oczywiście możemy to zweryfikować — powiedział nam rzecznik bydgoskiej ŻW.
