Connect with us

CELEBRITY

Wstydliwy kłopot wśród posłów. “Sytuacja jest skandaliczna”

Published

on

Po serii awantur z alkoholem w tle Domu Poselskim sejmowe korytarze huczą od plotek i oburzenia. Posłowie Razem domagają się od marszałka Szymona Hołowni całkowitego zakazu sprzedaży alkoholu w parlamencie, także w sejmowym hotelu. Politycy opowiedzieli nam o słynnym “barze za kratą”. — Jeden z posłów PiS pod wpływem nieproszony wszedł na nasze spotkanie świąteczne. Stał z tyłu i docinkami prowokował awanturę — relacjonowała nam anonimowo jedna z posłanek Polski 2050. Dowiedzieliśmy się również, że marszałek Hołownia drastycznie podniósł ceny w “barze za kratką”.

Sytuacja, w której w restauracji sejmowej i w “barze za kratą” można po prostu kupić pół litra, obalić je i pójść z powrotem na głosowanie, jest skandaliczna — tak w mocnych słowach posłanka Razem Marcelina Zawisza opisała wstydliwy kłopot wśród parlamentarzystów. Media w ostatnich dniach opisały nowe awantury, które w Domu Poselskim wszczynali pijani politycy różnych opcji. Zapytaliśmy posłów, co tam właściwie się dzieje.

Sejmowy Cocktail Bar oddzielony żelaznymi kratami w Domu Poselskim budzi sporo emocji. — W ciągu tygodnia praktycznie tam nikogo nie ma. Ale w trakcie posiedzeń wypełnia się ludźmi. Czasem wystarczy jedno słowo rzucone pod nosem przez pijanego posła i się zaczyna — mówił nam anonimowo poseł KO.

Usłyszeliśmy głosy, że wśród nietrzeźwych awanturników są głównie politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale inni nasi rozmówcy wskazywali na polityków wszystkich opcji. — Pamiętam, jak jeden z posłów PiS pod wpływem wszedł nieproszony na nasze spotkanie świąteczne w restauracji sejmowej. Stał z tyłu i docinkami prowokował awanturę — wspominała jedna z posłanek Polski 2050.

W “barze za kratą”, jak i w Domu Poselskim, nie ma funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej. — W barze pracuje ta sama obsługa, co w restauracji sejmowej. Nikt dodatkowo nie pilnuje, co tam się dzieje — usłyszeliśmy od polityków. Co ciekawe, w ostatnim czasie marszałek Hołownia miał zdecydować o radykalnej podwyżce alkoholu w “barze za kratą”. — Ceny poszły w górę dwukrotnie, a i tak były znacznie wyższe niż na mieście — dodał poseł KO.

8 października posłowie Razem poinformowali, że skierowali do marszałka Sejmu wniosek o całkowite zakazanie alkoholu na terenie parlamentu. — To jest miejsce pracy. Wyobrażacie sobie państwo sytuację, w której urzędnicy mają knajpę i mogą sobie kupić wódkę? Albo, że w stołówce pracowniczej fabryce pracownicy idą na stołówkę, kupują sobie pół litra, rozlewają na pięciu i wracają do pracy? Nie, a w Sejmie takie rzeczy są możliwe. Co więcej, mamy dowody na to, że tego typu sytuacje dzieją się regularnie — grzmiała Marcelina Zawisza.

Tu pracują dorośli ludzie i mam nadzieję, że piją alkohol tylko wtedy, kiedy nie pracują i nie robią burd. Żeby to się nie działo, to niestety PiS nie powinien brać na swoje listy takich osób — mówił nam Witold Zembaczyński z KO. Nawiązał do medialnych doniesień, że w awanturach w Domu Poselskim mieli brać udział Łukasz Mejza i Dariusz Matecki — obydwoje z PiS.

Michał Wawer z Konfederacji komentował: — Jeżeli są posłowie, którzy się zachowują w sposób nieprzystający do parlamentarzystów, to wyborcy kolejnych wyborach powinni podziękować im za współpracę. To nie jest główne zadanie marszałka Sejmu czy koalicji rządzącej, żeby się zajmować moralnym prowadzeniem się posłów.

Podtrzymał słowa jednego z liderów Sławomira Mentzena, który w Radiu ZET bronił “baru za kratką” jako miejsca, gdzie posłowie różnych opcji mogą się bezpiecznie spotkać. — Jest w tym ziarno prawdy, dlatego że jakiekolwiek spotkanie w innych warunkach na mieście zawsze budzi pewną sensację. A to nie jest tak, że my nie rozmawiamy ze sobą. To jedyne komfortowe miejsce, gdzie można się spotkać i porozmawiać bez wzbudzenia sensacji — dodał Wawer.

Żaneta Cwalina-Śliwowska z Polski 2050 argumentowała, że “każdy sam decyduje, ile spożywa alkoholu”. — Po prostu trzeba znać granicę, aby rozluźnić się, ukoić nerwy i spotkać się towarzysko. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie mamy wychowawcy tak jak w przedszkolu czy w szkole. Jednak widzimy, że niektórzy nie potrafią tej granicy swojej wyczuć. Jesteśmy wybrani przez obywateli, żeby ich reprezentować. Jeśli ktoś, kto przekracza granicę, to jego wyborcy powinni się wstydzić za niego — dodała.

Na wtorkowej konferencji prasowej marszałek Sejmu Hołownia powiedział, że “nie można wprowadzać jakiegoś internatu w Domu Poselskim” i “nie będzie tak, że będzie dyżurny wicemarszałek na każdym piętrze, który będzie chodził i sprawdzał, o której (godzinie posłowie) gaszą światło i czy umyli zęby”. — To nie jest internat, to jest Dom Poselski, to jest miejsce, w którym posłowie przyjeżdżający z całej Polski mogą odpocząć po pracy, którą wykonują, wielu przyjeżdża z rodzinami, z dziećmi — zwrócił uwagę Hołownia.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin