CELEBRITY
Wysłała męża do apteki, a sama utopiła córeczki w szambie! Potem Karolina odebrała życie sobie życie

W tę tragedię nikt nie może uwierzyć. 32-letnia Karolina M. spod Konina wysłała męża do apteki i pod jego nieobecność utopiła ich dwie córeczki w szambie, a potem sama podcięła sobie gardło i też wskoczyła do zbiornika. Znajomi rodziny nie mogą się otrząsnąć. – Nie mieli problemów – mówią i bezradnie rozkładają ręce. A jednak wydarzyło się nieszczęście, które wstrząsnęło całą Polską. Sprawą zajmie się już prokuratura.
Tragedia wstrząsnęła Helenowem Pierwszym: 32-letnia Karolina M. odebrała życie sobie i dwóm córeczkom.
Zrozpaczony mąż odkrył ciała po powrocie z apteki, gdzie wysłała go żona.
Mieszkańcy są w szoku, opisując rodzinę jako wzorową i szczęśliwą, co rodzi pytania o przyczyny dramatu.
Co doprowadziło do tak niewyobrażalnego czynu i jakie są nieoficjalne ustalenia prokuratury?
To była para jak z obrazka – tak o Karolinie i Mariuszu wypowiada się większość ich znajomych. Karolina pisała o Mariuszu w mediach społecznościowych, że jest wspaniałym tatą dla ich córek. Ich znajomi wspominają, że małżeństwo wszędzie pojawiali się razem, byli uśmiechnięci, życzliwi i serdeczni też dla innych.
Karolina nie skarżyła się na nic. Była pogodna i zadowolona, gdy dwa dni przed tragedią kupowała z córeczkami u mnie lody – mówi ekspedientka miejscowego sklepu. W innym miejscu wioski, Mariusz zamówił szynkę na przyszłą sobotę.
W niedzielę (31 sierpnia) w samo południe całą rodziną byli jeszcze w kościele. Kilka godzin później wydarzyła się tragedia, której nie sposób zrozumieć. Karolina M.zostawiła list pożegnalny i pod osłoną nocy odebrała życie sobie i swoim córeczkom: 7-letniej Gabrysi i 6-letniej Tosi. Męża wysłała po leki do apteki do pobliskiego Konina. To on, gdy wrócił zauważył ślady na pokrywie szamba. Jego żony i córek nie było w domu, więc szybko zadzwonił po pomoc. Niestety, mimo szybko udzielonej pomocy, nie udało się uratować ani dziewczynek, ani ich matki.
Mieszkańcy Helenowa Pierwszego, nie mogą zrozumieć dramatu, który rozegrał się w niedzielny późny wieczór
Całe lato jeździli na rowerach po wsi, a dziewczynki wszystkim głośno mówiły dzień dobry – mówi jedna z mieszkanek wioski. – Dla mnie byli wzorem. Byli tacy pogodni i zawsze uśmiechnięci – dodaje Mariola z Helenowa, która podkreśla, że córki Karoliny były zawsze wesołe. Wszyscy pamiętają, że rodzina Karoliny i Mateusza angażowała się w pomoc innym. – A teraz ich dotknęła taka tragedia – mówią załamani mieszkańcy.
Karolina zajmowała się domem i wychowywaniem małych córek, a jej mąż jest natomiast cenionym w okolicy mechanikiem samochodowym, pasjonatem militariów. W mediach społecznościowych relacjonował sierpniowy urlop w Bornem Sulinowie, na który rodzinnie pojechali na zlot pojazdów militarnych.
– On sam nawet zorganizował u nas w wiosce wystawę takich maszyn. Była grochówka, ognisko. Wszystko wyglądało wspaniale – opowiadają sąsiedzi rodziny.
Dlaczego więc doszło do tragedii? Nieoficjalne informacje są takie, że Karolina zmagała się z kryzysem psychicznym i miała nawet się leczyć. Prokuratura nie chce jednak udzielać zbyt wielu informacji. – Prowadzimy śledztwo w kierunku zabójstwa – mówi Aleksandra Marańda z Prokuratury Rejonowej w Koninie. Wiadomo, że dla śledztwa kluczowe będą wyniki sekcji zwłok oraz badań toksykologicznych ofiar.