CELEBRITY
Żyrandol o mało go nie zabił! Rutkowski o krok od śmierci. Spisał testament

Jeszcze niedawno kojarzył się głównie z brawurowymi akcjami i występami w telewizji. Dziś Krzysztof Rutkowski mówi o sprawach ostatecznych. Nie bez powodu – miniony rok obfitował w sytuacje, które mogły zakończyć się dla niego tragicznie. Nic dziwnego, że biznesmen i detektyw zdecydował się na krok, którego wielu unika – spisał testament.
Krzysztof Rutkowski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych milionerów w Polsce, postanowił uporządkować swoje sprawy na wypadek najgorszego. Wszystko przez serię dramatycznych zdarzeń, w których ledwo uszedł z życiem.
Wszystko jest uregulowane, zarówno z mojej strony, jak i Mai. Testamenty mamy spisane. Każdy wie, co ma dostać, i temat jest załatwiony
– zdradza w rozmowie z Jastrząb Post.
Seria nieszczęśliwych zdarzeń u Krzysztofa Rutkowskiego
Rutkowski nie ukrywa, że do decyzji pchnęły go wydarzenia, które wstrząsnęły nim w ostatnich miesiącach. Wspomina dramatyczne chwile z pobytu w Tajlandii, gdzie na jego oczach chwiał się i runął 40-piętrowy hotel. Niedługo później znajomy wypadł z jachtu, a dzień później samolot, którym leciał na spotkanie z żoną Mają, ledwie uniknął katastrofy nad Phuket.
Krzysztof Rutkowski rozpływa się nad ukochaną Mają. Ależ miłość!
Zobacz też: Rutkowski bada się na serio, ale wygląda jakby żartował. Czepek na bakier, tors na wierzchu, wyniki na Insta
Jakby tego było mało, w drodze na lotnisko kierowca, który go wiózł, doznał zawału serca i zmarł. – Gdyby to stało się w czasie jazdy, pewnie dzisiaj byśmy nie rozmawiali – przyznaje Rutkowski. Kulminacją serii pechowych zdarzeń był wrzesień. W jednym z budynków, w którym przebywał, tuż obok niego spadł kilkudziesięciokilogramowy żyrandol.
Takie rzeczy się zdarzają. Można siedzieć w domu i też coś się stanie. Żyrandol może spaść komuś na głowę w każdej chwili
mówi z typową dla siebie bezpośredniością.
Zobacz też: W pancernym wozie i z uzbrojoną po zęby obstawą. Tak Rutkowscy przybyli na galę!
Życie pełne ryzyka
Choć jego praca od zawsze wiązała się z ryzykiem, nawet on przyznaje, że ilość dramatycznych sytuacji w ostatnim czasie dała mu do myślenia.
Każdy z nas ma swoją kartę i misję do wypełnienia na ziemi. Myślę, że to jest zapisane u Tego, który tym steruje
– filozofuje. Jednocześnie podkreśla, że nie zamierza się zamykać w czterech ścianach ani żyć w strachu. – Nie można zamknąć się w domu, bo to nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Trzeba żyć dalej, pełnią życia – mówi.
Nie przegap: Maja Rutkowska utknęła na lotnisku! Krzysztof ruszył z pomocą i złapał złodzieja! “Była bomba, gleba i pozamiatane”
Testament Rutkowskiego bez tabu
Rutkowski uważa, że w Polsce wciąż zbyt mało mówi się o testamentach. Dla wielu osób to temat tabu, a nawet rodzaj złego omenu. On sam podchodzi do sprawy inaczej – pragmatycznie.
Ludzie się boją i robią błąd. Potem są awantury, kłótnie, niedopowiedziane sytuacje. Nie wiadomo, kto co ma zabrać. A tak – jest sztywny podział i życie płynie dalej
– podsumowuje. Dzięki testamentowi milioner ma pewność, że w razie nieszczęścia jego bliscy nie będą musieli walczyć o majątek ani toczyć sporów. Wszystko zostało spisane czarno na białym.
Choć w tym roku Rutkowski kilkukrotnie otarł się o śmierć, dziś zapewnia, że czuje się silniejszy niż kiedykolwiek. Nie zamierza rezygnować z pracy ani z życia pełnego przygód, ale pokazuje, że nawet najbardziej niepokorny milioner wie, kiedy warto dmuchać na zimne.