Connect with us

CELEBRITY

Sikorski rośnie w siłę? [OPINIA]

Published

on

Radosław Sikorski korzysta zarówno z eksponowanej funkcji w rządzie, jak i z obecnego momentu politycznego, by budować swoją pozycję. Badania i sondaże sugerują, że jest dziś w czołówce. Jak może to wykorzystać? – pyta w felietonie dla Wirtualnej Polski dr Barbara Brodzińska-Mirowska.

Radosław Sikorski od dłuższego czasu jest na fali wznoszącej. Mimo przegranej w partyjnych prawyborach wyraźnie zaznaczył swój udział we wspieraniu prezydenta Warszawy w ostatnim etapie kampanii o najwyższy urząd w państwie. Zostało to dobrze odebrane przez wyborców. Porażka kandydata KO w wyborach prezydenckich, a także słabe notowania rządu sprawiają, że Radosław Sikorski, dzięki swoim kompetencjom, merytorycznemu przygotowaniu i międzynarodowym wpływom, a także ostremu, stanowczemu językowi, jest jednym z niewielu polityków wagi ciężkiej w Koalicji Obywatelskiej. To go mocno wyróżnia.

Po porażce wyborczej, która w środowisku KO wciąż odbija się czkawką, od czasu do czasu pojawiają się dywagacje, co by było, gdyby… jednak to Radosław Sikorski był kandydatem w wyborach. W tej chwili te dyskusje nie mają większego sensu. O wiele bardziej zasadne jest pytanie, czy KO zamierza wykorzystać potencjał Radosława Sikorskiego, a jeszcze ciekawsze — czy minister Sikorski będzie miał ochotę pławić KO w swoim blasku?

Nominacja szefa MSZ na wicepremiera była jedną z najgłośniejszych i najciekawszych zmian w rządzie po przegranych przez tę opcję wyborach prezydenckich. Najpopularniejsza interpretacja tej zmiany jest taka, że Donald Tusk i Radek Sikorski są “dogadani” i w odpowiednim momencie to szef MSZ obejmie stery w rządzie. Chodzi głównie o efekt świeżości przed wyborami w 2027 roku. W tym scenariuszu najbardziej przemawia do jego zwolenników fakt, że Donald Tusk może nie być już tak magnetyczny w kolejnej kampanii, przede wszystkim z uwagi na słabnącą reputację rządu, a to dopiero półmetek.

Mniej popularna interpretacja głosi, że wystawienie Sikorskiego na pierwszy plan to próba jego politycznego “wypalenia” w fotelu premiera. Jedno jest pewne. Gdyby scenariusz politycznej zmiany warty w KO miał się zmaterializować, z całą pewnością, bez względu na intencje Donalda Tuska, musi to odbyć się za jego zgodą, na jego zasadach i zapewne z jego namaszczeniem.

Mnie jednak bardziej zajmuje pytanie, czy Radosław Sikorski będzie miał na to ochotę. Mówiąc wprost: czy będzie chciał swój polityczny kapitał inwestować w Koalicję Obywatelską. To zasadne pytanie w obliczu tego, co dzieje się na pierwszym i drugim planie politycznym w partii, i jaka jest jej przyszłość. A dzieje się dużo.

KO jest z wielu względów w momencie przełomowym. Albo znajdzie rozwiązanie, albo nie. Donald Tusk próbuje na kanwie bezpieczeństwa budować kluczowe przekazy i odświeżać swój wizerunek, pokazując sprawczość. Jednak jednoosobowo świata nie zawojuje, a ostatnie głosowania pokazały, że kondycja i polityczne kalkulacje wewnątrz Koalicji 15 Października są co najmniej dyskusyjne i nie służą nikomu.

Sporo dzieje się również w samej partii, jeśli chodzi o polityczne walki frakcyjne, co widać dobitnie w konflikcie warszawskiej KO, a więc realnie w próbie sił opcji Marcina Kierwińskiego i Rafała Trzaskowskiego. Dziś partia wydaje się bardziej pochłonięta wewnętrznymi, dość mało uporządkowanymi sprawami, głównie personalnymi.

W partii wciąż w niewielkim zakresie odbywa się rozmowa, co dalej, jaka ma być ta partia, jakie są jej cele, wartości, wizja kraju, co jest ważne dziś i dla kogo, co będzie ważne jutro, jak wygrać to zderzenie światów, wartości, kultur czy technologii. Nie ma zatem gruntownej dyskusji programowej, kluczowej dla rebrandingu, który podobno ma formalnie pogrzebać (przynajmniej w nazwie) PO, a ugruntować KO. Tego w partii brakuje. Powoduje to coraz większe napięcia, co dalej, czy się uda, czy się nie uda.

Źle rokująca emocja
Wyborcy zaczynają mieć poczucie, że istnienie KO napędzane jest siłą rozpędu, polityczną bezalternatywnością. A to bardzo trudna emocja i źle rokująca. Zwłaszcza że na horyzoncie majaczy nowy podział, gdzie przeciwnikiem numer jeden i punktem odniesienia dla PiS staje się Konfederacja.

Mało tego. Coraz bardziej realistyczna staje się wizja wzrostu Konfederacji, która cywilizuje przekazy w pewnych kwestiach, zwłaszcza ekonomicznych, i na pierwszy rzut oka dla wielu, nawet dawnych liberałów, zaczyna brzmieć sensownie. A nikt przecież nie patrzy głębiej, co kryje się pod tymi przekazami. Słowem, nie ma pomysłu w KO, jak sobie poradzić z tymi przyspieszającymi procesami.

PiS po przegranej w 2023 roku wychodzi z kryzysu, KO po wygranej, pogrąża się w nim w coraz większym stopniu. I wracam do pytania głównego, czy Radosław Sikorski, którego Polacy doceniają, popierają i ufają mu, będzie chciał ratować tonący statek, jeśli będzie tak dalej? Czy może jednak będzie ustawiał się tak, aby wykorzystać swoją siłę polityczną, autorytet i potrzebę chwili, by przyciągać zarówno polityków, jak i wyborców, którzy naprawdę nie wiedzą, co dalej i z kim?

W debacie dominują stanowiska, że szef MSZ wzmacnia swoją pozycję z uwagi na nieskrywane ambicje prezydenckie w roku 2030. Nie można takiego scenariusza wykluczyć. Ale z uwagi na podejmowanie takich inicjatyw jak “Zryw”, a więc skupiających młodych, ambitnych, propaństwowych i bezpartyjnych ludzi, można także brać pod uwagę inne, takie, które dałyby Radosławowi Sikorskiemu zupełnie inne możliwości polityczne i idącą za nimi władzę w przyszłości.

Szef MSZ i prezydent Warszawy to politycy, którzy mogliby potrząsnąć KO i sporo namieszać. Na dziś wydaje się, że większe szanse na to ma Sikorski. Rafał Trzaskowski, choć to wciąż młody, dobrze przygotowany i doświadczony polityk, jest po przegranej w partii mocno marginalizowany, a dwukrotna przegrana nie ułatwia mu sprawy. Jednak to, co się dzieje w partii, jakie ruchy wykonują lub nie, ludzie, którzy mogliby być jej dużym zasobem, sporo mówi o kondycji ugrupowania.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin