CELEBRITY
Litwa grozi blokadą Królewca. Ekspert: “To jest opcja atomowa, wybuchnie skandal”
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda zaproponował ograniczenie tranzytu do rosyjskiego obwodu królewieckiego i zamknięcie granicy z Białorusią. To reakcja na serię incydentów, podczas których nadlatujące z terytorium Białorusi balony paraliżowały ruch lotniczy w Wilnie. – To swoista “opcja atomowa” w relacjach międzynarodowych: łatwiej jest zapowiedzieć radykalne sankcje niż natychmiast je wprowadzić – komentuje dla WP litewski publicysta Witold Janczys.
Propozycje prezydenta Nausedy, o których informuje portal LRT, obejmują zarówno ograniczenie tranzytu towarów z Białorusi do Kaliningradu, jak i długoterminowe zamknięcie granicy z Białorusią. Słowa te są na razie deklaracją polityczną, ale już wywołały poruszenie w Królewcu. Temat zdominował rosyjskie serwisy informacyjne, a lokalny biznes w Królewcu bije na alarm. Siergiej Goz, prezes Bałtyckiego Klubu Biznesu ostrzegł, że taka decyzja mogłaby sparaliżować zaopatrzenie regionu i wymusić przeniesienie transportu towarów przez porty bałtyckie.
Zapowiedź władz w Wilnie to bezpośrednia reakcja na powtarzające się incydenty z udziałem białoruskich przemytników. Jak informują litewskie służby, balony meteorologiczne z pakunkami papierosów przekraczają granicę, wchodząc w litewską przestrzeń powietrzną. Każdy taki przypadek oznacza konieczność wstrzymania ruchu lotniczego i czasowego zamknięcia lotnisk w Wilnie lub Kownie.
– Ograniczenie tranzytu do obwodu Królewieckiego, choć ma sens polityczny, w praktyce nie jest prostym ruchem – ocenia w rozmowie z WP Witold Janczys, dziennikarz i publicysta z Litwy. – To nie tylko decyzja polityczna. Tranzyt jest uregulowany międzynarodowymi umowami, a jego wstrzymanie pociągnęłoby za sobą poważne konsekwencje prawne i gospodarcze. Nawet jeśli władze mówią twardym tonem, to wprowadzenie realnych kroków wymaga ostrożnej kalkulacji i przygotowania alternatywnych tras dla legalnego handlu. Już raz, w 2022 roku, przeżywaliśmy podobne napięcia – przypomina.
Latem 2022 roku Litwa na kilka tygodni wstrzymała tranzyt towarów z Rosji do obwodu królewieckiego, wywołując polityczne trzęsienie ziemi w całej Unii Europejskiej. Kreml grzmiał o “blokadzie Kaliningradu” i groził odwetem, a Bruksela musiała interweniować, by złagodzić napięcia. Teraz temat powraca.
Według Janczysa, ostre stanowisko władz litewskich ma swoje uzasadnienie. – Musimy definitywnie zakończyć ten proceder, bo konsekwencje są realne. Jeżeli zakłócenia przestrzeni powietrznej będą się powtarzać, żadne linie lotnicze nie będą rozwijać połączeń z Wilnem, a to uderzy w gospodarkę i mobilność całego regionu – tłumaczy rozmówca WP.
– Zapowiedzi twardych kroków pełnią też funkcję odstraszającą – komentuje dalej Janczys. – To swoista “opcja atomowa” w relacjach międzynarodowych: łatwiej jest zapowiedzieć radykalne ograniczenia niż faktycznie je wdrożyć. Ale jeśli te deklaracje mają być wiarygodne, muszą iść w parze z konkretnymi rozwiązaniami technicznymi i prawnymi. Od systemów wykrywania i neutralizacji balonów po precyzyjne ramy prawne wobec organizatorów przemytu.
Balony z Białorusi. Co wiadomo o tym zagrożeniu?
Zdaniem litewskich analityków, incydenty z balonami można interpretować dwojako: albo jako element wojny hybrydowej prowadzonej przez reżim Aleksandra Łukaszenki, albo jako desperackie próby przemytników – po tym, jak granica stała się bardziej szczelna, muszą szukać innych kanałów transportu.
W obu przypadkach konieczna jest skoordynowana odpowiedź: technologia, prawo i presja dyplomatyczna muszą działać razem, by zapobiec kolejnym prowokacjom – podkreśla Witold Janczys.
Prezydent Nausėda zapowiedział, że rząd w najbliższych dniach przedstawi konkretne warianty reakcji na naruszenia przestrzeni powietrznej. W oświadczeniu jego administracji podkreślono, że incydenty z balonami należy traktować jako atak hybrydowy, który “wymaga odpowiedzi zarówno symetrycznej, jak i asymetrycznej”.
