CELEBRITY
21-letnia Linda Klimovicova zrobiła furorę! BRAWO Szczegóły w komentarzu
To Iga Świątek przyciągnęła komplet kibiców na finał turnieju BJKC w Gorzowie Wielkopolskim, jednak w niedzielę polskich fanów zachwyciła także jej młodsza koleżanka. 21-letnia Linda Klimovicova zrobiła tu furorę!
Oczywiście, to dla Igi Świątek wypełniły się w niedzielę trybuny Areny Gorzów. Oczywiście, to ona była największą gwiazdą całej imprezy, wzbudzając ogromne zainteresowanie, a jej każdy krok śledzili tu wszyscy.
Kibice oczarowani
Ale w niedzielę komplet pięciu tysięcy kibiców miał jeszcze jedną bohaterkę, która być może nawet przyćmiła swoją bardziej znaną koleżankę.
21-letnia Linda Klimovicova wręcz zachwyciła swoją grą polskich kibiców. W singlowym debiucie w barwach Biało-Czerwonych spisała się wręcz fantastycznie i w pierwszym meczu dnia rozbiła Elenę Berteę 6:2, 6:1.
Z całym szacunkiem dla rywalek, już wtedy poznaliśmy zwycięzcę spotkania Polska – Rumunia w ostatnim meczu barażowego turnieju Billie Jean King Cup.
Klimovicova po raz pierwszy pokazała się kibicom w piątek w starciu z Nową Zelandią, ale wówczas z Martyną Kubką zagrała w deblu. I spisała się tak dobrze, że na konferencji prasowej chwaliła ją wspomniana Iga Świątek. – Sztos! – mówiła o grze polskiego duetu wiceliderka światowego rankingu.
W niedzielę zagrała w singlu i tylko w pierwszych minutach widać było po niej debiutancką tremę. Po czterech wyrównanych gemach urodzona w Czechach reprezentantka Polski włączyła tryb “demolka” i rozpoczęła swój pokaz.
Asy serwisowe, kończące uderzenia w linię, forehandowe crossy, skróty. Po niektórych uderzeniach Polki rywalka tylko się uśmiechała. Jakby czując, że nie ma dziś szans na zwycięstwo. Seria dziewięciu kolejnych wygranych gemów w wykonaniu półfinalistki juniorskiego Wimbledonu z 2022 roku nie wymaga komentarza.
Przypomnijmy, że Klimovicova urodziła się w Czechach, a polski paszport odebrała dokładnie rok temu. Jej decyzja wywołała burzę za naszą południową granicą, nikt się tam tego nie spodziewał, a o całej sprawie tamtejszy związek dowiedział się z mediów. Choć 21-latka nie ma polskich korzeni, to jednak od 2019 roku reprezentowała tenisowy klub z Bielska-Białej.
Po ostatniej piłce młoda tenisistka zebrała gigantyczne brawa, cała hala wstała z miejsc, by ją oklaskiwać. Podobnie, gdy powiedziała kilka słów po polsku w pomeczowym wywiadzie.
Świątek zrobiła swoje
Burzy nie było przy okazji meczu Igi Świątek z Gabrielą Lee. Nasza gwiazda, podobnie jak w piątek, rozbiła swoją rywalkę, choć przeciwniczka sprawiła jej znacznie więcej problemów niż reprezentantka Nowej Zelandii. Ale paradoksalnie była to dobra wiadomość dla polskich kibiców – mogli ją dłużej oglądać na korcie.
Wprawdzie Polka szybko przełamała Rumunkę i wyszła na prowadzenie 3:0, ale wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Lee grała momentami wręcz rewelacyjnie – wrażenie mógł robić zwłaszcza jej backhand. W pewnym momencie wśród kibiców pojawiły się nawet myśli, czy Świątek uda się utrzymać przewagę.
Wymiany były imponujące, a Rumunka wyglądała jakby miała nieskończone pokłady energii i dobiegała do każdej piłki. Przed meczem nikt się nie spodziewał, że 292. singlistka rankingu WTA postawi Polce tak trudne warunki. Nikt jednak nie narzekał – dostaliśmy do oglądania znakomite widowisko.
Wynik meczu – 6:2, 6:0 – oraz czas jego trwania (61 minut) sugeruje, że oglądaliśmy jednostronny pojedynek. Nic bardziej mylnego. Akcji, w których Lee zmusiła Świątek do dużego wysiłku, było bez liku. Polka musiała dać z siebie wiele, by zakończyć mecz w dwóch setach.
Finał był jednak oczywisty – Biało-Czerwone wygrały decydujące spotkanie i całe zawody w Gorzowie, pewnie awansując do kolejnej fazy baraży do turnieju głównego Billie Jean King Cup.
Z Gorzowa Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
