Connect with us

CELEBRITY

Pojechali na wakacje, trójka rodzeństwa utonęła. Tragedia zamiast sielskich wczasów nad Bałtykiem

Published

on

Na plażę poszli się pobawić i zrelaksować, a spotkał ich horror i śmierć. Ten dramat wydarzył się 14 sierpnia 2018 r. w Darłówku (województwo zachodniopomorskie) w słoneczny dzień. Małżeństwo z czwórką dzieci: Kacprem (14 l.), Kamilem (13 l.) i Zuzanną (11 l.) oraz najmłodszym – kilkulatkiem, chcieli spędzić dzień niedaleko strzeżonej plaży. Niestety, doszło do tragedii.

Ogrom tej tragedii łamie serce. Choć morze morze tego dnia było wzburzone, dzieci weszły do wody. Niestety, w pewnym momencie, gdy mama odeszła na moment z młodszym synem na wydmy, a na starsze dzieci zerkał ich tata, doszło do tragedii. Dzieci nagle zniknęły pod wodą.

Dramat rozegrał się 14 sierpnia 2018 r. w Darłówku (woj. zachodniopomorskie) w słoneczny dzień. Eksperci nadal przypominają o bezpieczeństwie przy zbiornikach wodnych.
– Należy koniecznie pamiętać o największym zagrożeniu, czyli o prądach wstecznych. – Są one nad Bałtykiem niewidoczne dla osób niewprawionych, a potrafią wciągnąć nawet doświadczonego pływaka – przestrzega Robert Staroń, ratownik wodny, prezes Baltic Rescue Team w rozmowie z “Super Expressem”.
Tragedia nad Bałtykiem. Rodzeństwo zginęło w Darłówku
To miała być wspaniała zabawa na plaży. Nikt nie miał prawa spodziewać się koszmaru. Niestety, 14 sierpnia 2018 r. w Darłówku (woj. zachodniopomorskie), w słoneczny dzień miały miejsce sceny, o których mówiła cała Polska. Małżeństwo było tam z czwórką dzieci:

Rodzina chciała spędzić dzień niedaleko strzeżonej plaży. Choć morze morze tego dnia było wzburzone, dzieci weszły do wody. Niestety, w pewnym momencie, gdy mama odeszła na moment z młodszym synem na wydmy, a na starsze dzieci zerkał ich tata, doszło do tragedii. Dzieci nagle zniknęły pod wodą. Wysoka fala i silne prądy wsteczne porwały rodzeństwo.

Gdy rozpoczęto poszukiwania, wszyscy liczyli na cud. Niestety, nie wydarzył się. Najstarszy chłopiec został znaleziony na betonowym falochronie. Podjęto reanimację, ale medycy przegrali nierówną walkę o jego życie. Kilka dni później z morza wyłowiono ciała Zuzi i Kamila. Serca rodziców pękły na milion kawałków. Stracili trójkę dzieci.

Apele ratowników i dziś nie przynoszą rezultatów, a statystyki są coraz bardziej przerażające. Według Komendy Głównej Policji, od 1 lipca do 19 sierpnia utonęło w Polsce aż 89 osób. Część z nich życie straciło w Morzu Bałtyckim. Po tamtej tragedii w Darłówku pojawiły się głosy, że doszło do niej przez zaniedbania ratowników. Ostatecznie nikt nie usłyszał zarzutów. Śledztwo umorzono.

Dzieci spoczęły w jednym grobie. Kondolencje przysłał nawet papież Franciszek. Po tragedii ukazał się raport NIK na temat bezpieczeństwa na plażach. Zauważono złe oznaczenia plaży, ale nie dopatrzono się większych uchybień w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa wypoczywającym na plaży. Jak przekonują ratownicy, to turyści zbyt często lekceważą żywioł, jakim jest Morze Bałtyckie.

– Bardzo poważnym problemem jest wchodzenie do wody po alkoholu, ignorowanie czerwonej flagi czy kąpiele poza wyznaczonymi kąpieliskami – mówi „Super Expressowi” Robert Staroń, ratownik wodny, prezes Baltic Rescue Team. – Urlopując nad Bałtykiem, należy pamiętać o największym zagrożeniu, czyli o prądach wstecznych. Potrafią wciągnąć nawet doświadczonego pływaka daleko od brzegu – podkreśla Staroń, który tłumaczy, że prądy wsteczne są zdradliwe, bo na pierwszy rzut oka często wyglądają jak spokojniejsze fragmenty wody.

Można je rozpoznać po pasmach ciemniejszej, pozornie gładkiej tafli między falami, po pianie morskiej spływającej w głąb morza albo po miejscach, gdzie fale załamują się nierównomiernie – ostrzega Staroń.

Potrzeba budowania świadomości
Warto wspomnieć o falochronach. – Są one jednymi z najbardziej niebezpiecznych miejsc do kąpieli, ponieważ w ich pobliżu powstają silne zawirowania wody i prądy, które w ratowniczej nomenklaturze określamy jako prądy rozrywające. Co więcej, przy falochronach często tworzą się głębokie doły, które mogą stać się pułapką dla osób nieświadomych zagrożenia – mówi naszej dziennikarce doświadczony ratownik.

W Polsce falochrony najczęściej są drewniane, co dodatkowo zwiększa ryzyko urazów w przypadku kontaktu z konstrukcją, w której tkwią ostre jak brzytwa muszelki. – W tych miejscach najczęściej tworzą się niebezpieczne prądy wsteczne, które wciągają ludzi w głąb morza – dodaje.

Zdaniem ratowników, aby realnie zmniejszyć liczbę utonięć w Polsce, trzeba rozpocząć od podstaw – od edukacji i budowania świadomości bezpieczeństwa wodnego. – W naszym kraju poziom samokontroli w środowisku wodnym i podstawowych umiejętności jest na skandalicznie niskim poziomie – mówi Staroń przypominając, że za każdą ze statystycznych tragedii kryje się tragedia całych rodzin – matek, ojców, żon, mężów i dzieci.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin