Connect with us

CELEBRITY

Grbić dał mu szansę. Nie pożałował. “Szuka perfekcjonizmu”

Published

on

Marcin Komenda wrócił po latach do kadry i stał się jej liderem. Poprowadził Polskę do złota Ligi Narodów, choć mierzył się też z krytyką. – Gram na pozycji, gdzie decyzje podejmuje się w ułamku sekundy – mówi nam.

W 2019 roku Marcin Komenda zaliczył kapitalne wejście do kadry. Zagrał niesamowity turniej Ligi Narodów i zyskał uznanie w oczach trenera Vitala Heynena, który zabrał go na mistrzostwa Europy. Wydawało się, że przyszłość w reprezentacji Polski będzie należała do 23-latka.

Ale na kolejne powołanie na wielki turniej musiał czekać sześć lat. W tym roku, pod nieobecność Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza, dostał szansę od Nikoli Grbicia i wykorzystał ją znakomicie, stając się podstawowym rozgrywającym kadry, którą doprowadził do złota Ligi Narodów w Chinach.

ZOBACZ WIDEO: Poprowadził kadrę do złota. Teraz siatkarz ujawnia kulisy

W rozmowie z WP SportoweFakty Marcin Komenda opowiada, jak się czuje w nowej roli w kadrze i jakim trenerem dla niego jest Nikola Grbić. Porusza także temat krytyki ze strony Michała Kubiaka oraz ocenia nową formułę mundialu.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Byłbyś zdziwiony, gdyby ktoś powiedział ci dwa lata temu, że tak się potoczy twoja kariera, że będziesz podstawowym rozgrywającym kadry?

Marcin Komenda, rozgrywający reprezentacji Polski i Bogdanki LUK Lublin: Wierzyłem w to, że tak może być. Ostatnie sezony w klubie były naprawdę udane. Dużo zawdzięczam klubowi z Lublina. Tam odżyłem i mogłem pokazać pełnię możliwości. Jestem szczęśliwy z tego, że tak jest, cieszę się chwilą. Mam nadzieję, że będzie ona trwała jak najdłużej.

Ta nowa rola w kadrze to dla ciebie duży stres?

Nie traktowałbym tego w kategoriach stresu, bo już spędziłem trochę sezonów w seniorskiej siatkówce, więc wielkiego ciśnienia nie odczuwam. Spoczywa na mnie duża odpowiedzialność, bo oczekiwania w kadrze są naprawdę spore. Oczywiście, przed meczami zawsze jest jakiś element niepokoju o to, co się wydarzy. Trzeba sobie z tym radzić, taki jest nasz zawód.

W turnieju finałowym Ligi Narodów nie straciliście nawet seta w meczach z Japonią, Brazylią i Włochami. Jaki był sekret tak dobrej formy, skoro dwa tygodnie wcześniej w Gdańsku było sporo problemów w meczach z Bułgarią i Kubą?

Turniej w Gdańsku nie układał się po naszej myśli, mieliśmy sporo problemów. Od początku sezonu kadrowego byliśmy w rozjazdach, często się te składy zmieniały. Nie było czasu, żeby jedna grupa trenowała ze sobą. Skład, który był w Gdańsku, też nie grał ze sobą zbyt dużo. Ale przed wyjazdem do Chin mieliśmy sporo czasu na trening. Dzięki temu na turnieju finałowym Ligi Narodów mogliśmy pokazać, że mimo zmian w składzie, dalej jesteśmy czołową reprezentacją na świecie.

Mimo że wygrywaliście 3:0 pojawiało się sporo krytyki dotyczącej waszego stylu gry, między innymi ze strony byłego kapitana kadry Michała Kubiaka, który stwierdził, że gracie archaiczną siatkówkę. Czy to do was docierało?

Krytyka docierała, ale za bardzo nie śledzę tego, co się dzieje w mediach. Nie czytam komentarzy ekspertów. Dotarły do mnie słowa Michała Kubiaka, bo one odbiły się dużym echem, ale generalnie nie mam wpływu na to, co mówią inni. Szanuję ich opinię, ale staram się robić wszystko, żeby wyniki się zgadzały, a przy tym drużyna grała jak najlepiej. To jest dla mnie kluczowe. Jeśli komuś się styl nie podoba, to nie mam na to wpływu. Oczywiście, będę robił wszystko, żeby on był najlepszy, ale najważniejszy jest zawsze wynik.

A jak ci się współpracuje z Nikolą Grbiciem? Duży wpływ na waszą relację ma to, że Serb sam był rozgrywającym?

To pomaga. Wie, jak rozgrywający powinien się zachować w trudnych sytuacjach i co czują zawodnicy występujący na tej pozycji, kiedy nadchodzi trudny moment. Nikola Grbić jest wymagający, stara się pokazywać, co nie wychodzi i to poprawiać. Szuka perfekcjonizmu. Bardzo podoba mi się ta współpraca.

A narzuca pewne rozwiązania taktyczne czy daje wolną rękę?

Przed każdym meczem mamy odprawę taktyczną, na której analizujemy słabsze strony przeciwnika. Dostaję pewne założenia, które powinienem realizować. W trakcie meczu trener też przekazuje wskazówki, ale nie da się zrobić tak, żeby przed każdą akcją szkoleniowiec mówił rozgrywającemu, jak i gdzie ma atakować. Wiele zależy ode mnie, moich decyzji.

A jakie odczucia masz z turnieju finałowego Ligi Narodów? Mam wrażenie, że w finale z Włochami grałeś tak, jak chciałeś, a w dwóch poprzednich meczach było inaczej.

Każdy mecz grałem inaczej, bo miałem też inne założenia, inne schematy. Zgadzam się jednak, że z Włochami grałem najbardziej kombinacyjnie i to może była siatkówka ładniejsza dla oka. Wszystkie mecze jednak wygraliśmy 3:0, więc jestem zadowolony.

Potrafię na swoją grę spojrzeć krytycznie i dostrzegam złe wybory. Ale gram na pozycji, gdzie decyzje podejmuje się w ułamku sekundy. Czasem nie sztuką jest grać bardzo kombinacyjnie, lecz wyczuć to, kto jest w danym momencie na fali i będzie kończył ataki nawet mimo podwójnego bloku.

W tym sezonie macie w kadrze bardzo dużo kontuzji. Jak to wpływa na was w środku zespołu?

To przykre i podcina skrzydła. Jeżeli wypada ważny zawodnik dla kadry to jest to ciężki moment. Takie jest jednak życie sportowca: musisz być gotowy na wszystko. W tym sezonie faktycznie mamy sporo pecha, ale najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że podnosimy się jako drużyna i idziemy do przodu. Mam nadzieję, że wszyscy wyzdrowieją jak najszybciej, a my będziemy godnie ich zastępować.

Czego oczekujesz po mistrzostwach świata?

Dobrej gry i zwycięstw. Chcemy dojść do finałowej fazy turnieju, gdzie będą już same mocne ekipy i może już decydować dyspozycja dnia. Udowodniliśmy jednak w turnieju finałowym Ligi Narodów, że jesteśmy mocną ekipą. Ważne, żeby tylko zdrowie dopisało.

W tym roku mundial został powiększony do 32 drużyn. W fazie grupowej zmierzycie się z Holandią, Rumunią i Katarem czyli przeciwnikami o dwie półki niżej od was. Jednocześnie skrócono rozgrywki, bowiem medaliści zagrają siedem meczów, a nie 13 jak w 2014 roku. Co sądzisz o tej reformie?

FIVB poszła w kierunku promocji siatkówki i chcieli dotrzeć do nacji, które chcą się rozwijać. Oczywiście, że przez to rozbieżność poziomów będzie większa, ale ja myślę, że to dobrze, że takie drużyny dostaną szansę. My też będziemy mieli szansę się sprawdzić na tle zespołów, które nie występowały tyle na arenie międzynarodowej, więc sam jestem ciekawy, co będą prezentować. Do każdego zespołu trzeba podejść z respektem, bo przeciwnik może mieć świetny dzień i sprawić niespodziankę. Od początku będziemy chcieli narzucić swój styl gry.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin