CELEBRITY
Legia ograna na boisku lidera. Niespodzianka! Pierwszy taki mecz w sezonie

Nieudany Legii Warszawa na ligowe podwórko. Stołeczny klub odbił się od defensywy Wisły Płock, konstruując niemal każdą akcję przy pomocy dośrodkowań. To ich pierwsza ligowa porażka w tym sezonie. Gospodarzom wystarczyła za to jedna akcja, w której po blisko dekadzie, gola na polskich boiskach zdobył Marcin Kamiński. Beniaminek umocnił się na pozycji lidera Ekstraklasy.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Legia Warszawa, choć wygrała z AEK-iem Larnaka w rewanżu, odpadła z walki o Ligę Europy. 21 i 28 sierpnia Wojskowi stoczą najważniejsze pojedynki tego lata — muszą wygrać z Hibernian, by zagrać w Lidze Konferencji. Mecz pomiędzy kwalifikacjami z Jagiellonią Białystok stołeczny klub przełożył, ale w niedzielę musiał pojechać do Płocka, by mierzyć się z liderem PKO BP Ekstraklasy.
Wisła Płock zaskakująco dobrze rozpoczęła sezon, wygrywając trzy mecze i w jednym remisując. Apetyty w starciu z racjonalnie gospodarującą siłą Legią również w beniaminku były spore. Od pierwszego gwizdka spotkanie było bardzo otwarte, ale więcej inicjatywy mieli goście. Nie przeszkodziło to jednak płocczanom, by wyjść na prowadzenie już w 11. minucie.
Pierwszy gol od dekady w Ekstraklasie! Reprezentant Polski wrócił do ligi i strzela
Gospodarze dobrze rozegrali wyrzut z autu. W pole karne dośrodkował Jesus Jimenez, a pod bramką Kacpra Tobiasza odnalazł się stoper Wisły Marcin Kamiński. Powracający do PKO BP Ekstraklasy 33-latek zdobył pierwsze trafienie od blisko dekady.
W odpowiedzi Wojskowi, a zwłaszcza Bartosz Kapustka, próbowali trafić w głowę ściągniętego za rekordowe 3 mln euro Miletę Rajovicia. Piłka jednak albo do niego nie dochodziła albo na posterunku był Rafał Leszczyński. Przeciętnie funkcjonowała natomiast pomoc Legii. Marco Burch kilkukrotnie gubił piłkę, a to napędzało ataki Wisły.
Nie przegap: Jan Urban szykuje głośne powołanie. Absolutny debiutant
Po powrocie na murawę gra w ofensywie Legii wcale nie wyglądała lepiej. Ponownie pomysłem drużyny były dośrodkowania, ale najgroźniejszą piłkę po nich Steve Kapuadi posłał obok słupka. Wiele nie dały również zmiany. Mariusz Misiura bardzo dobrze ustawił swoją defensywę.
Wisła Płock umocniła się tym samym na prowadzeniu w PKO BP Ekstraklasie, mając już trzy punkty przewagi nad drugą Cracovią.