CELEBRITY
Nieoficjalnie: trzęsienie ziemi w SOP po kradzieży auta rodziny Donalda Tuska

Kradzież samochodu sprzed domu miała bardzo zdenerwować premiera Donalda Tuska. Szef rządu postanowił od razu wyciągnąć konsekwencje wobec podwładnych — donosi “Super Express”. Zdymisjonowani zostali dyrektorzy ochrony premiera, a szef Służby Ochrony Państwa został wysłany na przymusowy urlop.
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Po kradzieży auta należącego do Donalda Tuska w służbach posypały się głowy. Stanowiska stracili dyrektor i wicedyrektor biura ochrony szefa rządu. — Premier wściekł się na szefa MSWiA — opisał informator “Super Expressu” i Radia Eska.
Po rozmowie Donalda Tuska z Marcinem Kierwińskim szef Służby Ochrony Państwa, generał brygady Radosław Jaworski, został wysłany na przymusowy urlop. – To skandal, przecież my jesteśmy od ochrony premiera, a nie jego samochodu. Zresztą on był w innym miejscu – ocenił w rozmowie z dziennikarzami jeden z przedstawicieli SOP.
Przeczytaj także: SOP skontrolowała Danutę Wałęsę. Jest oświadczenie. “Przeprosili”
Przetasowania w SOP po kradzieży auta premiera. Ochronę dostała cała rodzina Donalda Tuska
Wcześniej pojawił się pomysł zwolnienia szefa SOP, ale “nie” powiedzieć miała Kancelaria Prezydenta. W związku z tym zapadła decyzja właśnie o urlopie. — Jest to zaległy urlop, który mu przysługiwał i w tym momencie pan komendant wykorzystuje zaległy urlop — potwierdziła rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka.
W związku z kradzieżą samochodu ochroną została objęta cała rodzina premiera. — Nie pamiętam, aby wcześniej tak „głęboką ochroną” objęto członków rodziny. Nawet jeżeli pojawiają się groźby, to działać powinna policja. Funkcjonariusze SOP są od ochrony najważniejszych ludzi w państwie — ocenił informator “SE” i Radia Eska.
Przeczytaj także: Funkcjonariusz SOP, który jechał pijany, wrócił do służby. Jest reakcja ministerstwa
Kradzież samochodu Donalda Tuska
Należący do Donalda Tuska lexus został skradziony w nocy z 9 na 10 września w Sopocie. Kilka godzin później auto odnalazło się na parkingu w Gdańsku. Po czterech dniach funkcjonariusze zatrzymali na lotnisku podejrzanego o kradzież 41-latka. Mężczyzna planował wylot do Bułgarii.