Connect with us

CELEBRITY

Niewiarygodny Courtois to za mało. Liverpool górą w hicie Ligi Mistrzów

Published

on

Liverpool był zdecydowanie lepszy i zasłużenie wygrał z Realem Madryt 1:0 w hitowym meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów. Złotego gola strzelił na pół godziny przed końcem Alexis Mac Allister.

Niektórzy mówili hit, inni przedwczesny finał. I cóż, mecz na Anfield na pewno nie zawiódł. Zadaniu sprostał Liverpool, który zagrał zdecydowanie powyżej standardów, które prezentował w ostatnich tygodniach. Na całej linii zawiódł za to Real Madryt. “Królewscy” wyglądali po prostu fatalnie i nie zasłużyli nawet na punkt.

Goście długo byli utrzymywani przy życiu przez fenomenalnego Thibaut Courtois.

Ale i on nie miał nic do powiedzenia w 61. minucie, gdy Dominik Szoboszlai precyzyjnie zagrał z rzutu wolnego, a skutecznym strzałem głową popisał się Alexis Mac Allister.

Jak się później okazało, była to sytuacja, która przesądziła o końcowym wyniku. “Królewscy” słono zapłacili za dość defensywną taktykę. Dla Liverpoolu to trzecia wygrana w tej edycji Ligi Mistrzów i oba zespoły mają po czterech kolejkach po dziewięć punktów.

Wygrana “The Reds” jest w pełni zasłużona, biorąc pod uwagę liczbę wykreowanych sytuacji.

Liverpool pewnie byłby na prowadzeniu już po pierwszej połowie, gdyby nie jeden człowiek: wspomniany już Courtois. Bramkarz Realu był zdecydowanie najjaśniejszą postacią na boisku, a jego interwencja z 27. minuty po strzale Szoboszlaia może aspirować do najlepszej parady tej kolejki Ligi Mistrzów.

Belg przynajmniej trzykrotnie bronił też potężne uderzenia z dystansu w wykonaniu Szoboszlaia i Mac Allistera. Mieliśmy też jedną kontrowersję, gdy Aurelien Tchouameni zablokował ręką strzał Szoboszlaia. Sędzia Istvan Kovacs początkowo podyktował rzut wolny dla Liverpoolu, VAR zawołał go do monitora, bo wszystko działo się na linii pola karnego, ale ostatecznie skończyło się… rzutem wolnym pośrednim dla gości. Arbiter w ogóle nie dopatrzył się przewinienia.

Real? No cóż, długimi fragmentami miał problemy, by wydostać się z własnej połowi. Xabi Alonso szalał przy linii bocznej, bo jego zawodnicy tracili piłkę w dość prosty sposób. Nie radzili sobie z pressingiem gospodarzy. Sytuacji bramkowych w zasadzie nie było. Poza jedną, gdy w końcówce pierwszej części Jude Bellingham łatwo ograł Ibrahimę Konate w polu karnym, ale jego uderzenie z ostrego kąta obronił Giorgi Mamardaszwili.

Po przerwie mieliśmy jedną minimalnie niecelną próbę Mbappe i to by było na tyle. Liverpool i w drugiej połowie miał w tym elemencie sporą przewagę. Były strzały Virgila van Dijka, Hugo Ekitike, ale Courtois był po prostu niemożliwy i skończyło się “tylko” 1:0.

Liverpool FC – Real Madryt 1:0 (0:0)
1:0 Alexis Mac Allister 61′

Składy:

Liverpool: Giorgi Mamardaszwili – Conor Bradley, Ibrahima Konate, Virgil van Dijk, Andrew Robertson (88′ Milos Kerkez) – Dominik Szoboszlai, Ryan Gravenberch, Alexis Mac Allister (79′ Curtis Jones) – Mohamed Salah, Hugo Ekitike (79′ Cody Gakpo), Florian Wirtz (88′ Federico Chiesa).

Real: Thibaut Courtois – Fede Valverde (90′ Brahim Diaz), Eder Militao, Dean Huijsen, Alvaro Carreras – Eduardo Camavinga (69′ Rodrygo), Aurelien Tchouameni, Arda Guler (82′ Trent Alexander-Arnold), Jude Bellingham, Vinicius Junior – Kylian Mbappe.

Żółte kartki: Mac Allister (Liverpool) oraz Vinicius, Huijsen, Bellingham, Carreras (Real).

Sędzia: Istvan Kovacs (Rumunia).

*

Tottenham Hotspur – FC Kopenhaga 4:0 (1:0)
1:0 Brennan Johnson 19′
2:0 Wilson Odobert 51′
3:0 Micky van de Ven 64′
4:0 Joao Palhinha 67′

Rayo Vallecano vs. Real Madryt – oglądaj w niedzielę na ES2 o 16:15 w Pilocie WP (link sponsorowany)

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAtalkin