CELEBRITY
Z zimną krwią miał zabić własną matkę. Na przesłuchaniu wyznał: “Ku mojemu zdziwieniu nie byłem zrozpaczony”
Wysoki sądzie, ja nie wiem, dlaczego zabiłem mamę — tak tłumaczył się przed sądem Robert M., oskarżony o zamordowanie w styczniu 2025 r. w Głogowie swojej 73-letniej kobiety. Jej ciało znaleziono w jednym z mieszkań na osiedlu Hutnika. Według śledczych zabójstwa miał się dopuścić się syn pani Eugenii. Po dokonaniu morderczego czynu podejrzany zwyczajnie położył się spać. We wtorek (4 listopada) przed Sądem Okręgowym w Legnicy rozpoczął się w tej sprawie proces.
Do zbrodni doszło w nocy 24 stycznia. 50-letni mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy 112 z informacją, że zabił własną matkę. Na miejscu szybko pojawiła się policja i pogotowie ratunkowe. Gdy mundurowi weszli do środka, Robert M. siedział w salonie. W pomieszczeniu obok leżało ciało seniorki z głową nakrytą koszulką i ranami klatki piersiowej.
Po zatrzymaniu Robert M. trafił przed oblicze prokuratora i usłyszał zarzut zabójstwa zasługującego na szczególne potępienie. Decyzją Sądu Rejonowego w Głogowie został tymczasowo aresztowany.
4 listopada 50-letni Robert M. w asyście policji, zakuty w kajdanki, został wprowadzony na salę rozpraw. Miał kamienny wyraz twarzy i nie okazywał żadnych emocji. Złożył przed sądem krótkie wyjaśnienia. Oskarżony przyznał się do zabójstwa matki, ale nie ze szczególnym okrucieństwem.
— Wysoki sądzie, ja nie wiem, dlaczego zabiłem mamę — zeznał przed sądem. — Nie chciałem jej zabić, byłem w jakimś takim amoku, nie mogłem przestać zadawać tych ciosów. Nie jestem w stanie wyjaśnić swojej motywacji. Nie jest prawdą, że po powrocie z Anglii nie chciałem się opiekować chorą mamą — dodał.
Pani Eugenia była chora na raka.
Z uwagi na rozbieżne wyjaśniania mężczyzny, sąd postanowił odczytać wyjaśnienia złożone w trakcie śledztwa. Zeznania odczytane przez sędziego wywołały poruszenie w sali rozpraw.
“Około godziny 2 obudziłem się i poszedłem do toalety. Gdy wracałem, zobaczyłem, że mama śpi, wtedy było mi już wszystko jedno, zdecydowałem się ją zabić. Wziąłem młotek, który leżał na szafce, poszedłem po cichu, celowo nie zapalałem światła, żeby jej nie obudzić” — czytał sędzia.
Stałem nad nią z 15 sekund, po chwili zacząłem uderzać ze trzy, cztery razy, działo się to bardzo szybko. (…) Po wszystkim poszedłem umyć młotek, twarz i ręce”. Oskarżony w zeznaniu dodał, że zadał jeszcze matce kilka ciosów nożem.
“Ku mojemu zdziwieniu nie byłem zrozpaczony” — dodał na koniec sędzia, odczytując wyjaśnienia ze śledztwa.
Kolejna rozprawa pod koniec listopada. Robertowi M. grozi dożywotni pobyt za kratkami.
Więcej o sprawie:
Przyjechał do matki z zagranicy. Chwycił młotek i zrobił coś strasznego. Koszmar w Głogowie
Po wszystkim wyprał ubrania i zadzwonił na policję. Okrutna zbrodnia w Głogowie
