CELEBRITY
Tajemnicze odkrycie na niemieckiej autostradzie prowadzi do zaskakujących tropów. Śledczy badają powiązania z ośrodkiem dla uchodźców i klasztorem.
Makabryczne odkrycie na autostradzie. Odcięte dłonie i niemowlę to jedyne tropy tej zagadki
W środku nocy, na jednym z pasów niemieckiej autostrady A45, leżały ludzkie dłonie. Początkowo nikt nie rozumiał, z czym ma do czynienia. Dopiero po identyfikacji ruszyła lawina pytań, które prowadzą do ośrodka dla uchodźców, porzuconego niemowlęcia i kobiety, która… zniknęła.
Według niemieckich mediów, m.in. Bild i Frankfurter Neue Presse, w nocy z 16 na 17 listopada kobieta jadąca autostradą zauważyła nietypowe obiekty na jezdni. Do zdarzenia doszło w okolicach Olpe, niewielkiego miasta w Nadrenii Północnej-Westfalii, na zachodzie Niemiec, niedaleko granicy z Belgią i Holandią.
Funkcjonariusze zabezpieczyli miejsce i dokonali szokującego odkrycia. Były to odcięte ludzkie dłonie. Jak ujawniła prokuratura, należały one do 32-letniej kobiety z Erytrei, zameldowanej w ośrodku dla uchodźców w Bonn.
Ślad prowadzi do dziecka i klasztoru
Jeszcze bardziej niepokojący okazał się trop, który pojawił się niemal równolegle. Jak informuje Die Welt, dzień wcześniej, w niedzielę 16 listopada, pod drzwiami klasztoru w Waldsolms (Hesja) odnaleziono niemowlę pozostawione w wózku.
Dziecko było zdrowe i zadbane, ale bez opiekuna. Badania wykazały, że to trzymiesięczny syn kobiety, której dłonie znaleziono na A45.
Gdzie jest matka? Co się wydarzyło?
Policja na razie nie wie, gdzie jest ciało kobiety. Śledczy z Hagen i prokuratura w Siegen nie wykluczają żadnej hipotezy: od brutalnej zbrodni po próbę ukrycia śladów przemocy. Powołano specjalną grupę dochodzeniową ds. zabójstw.
Na razie śledczy są pewni jednego: nie był to wypadek. Autostrada została zamknięta na kilka godzin, przeszukano jej odcinki, ale innych części ciała nie odnaleziono.
