CELEBRITY
Skandaliczne zachowanie Krystyny Pawłowicz. Tak potraktowała dziennikarkę TVP
Podczas towarzyskiej wizyty w Sejmie była sędzia Trybunału Konstytucyjnego znów ściągnęła na siebie kamery — i burzę komentarzy. Niezwykły moment trafił do serwisu „19.30”, a reporterka TVP, która stała tuż obok, mówi dziś o „braku przyzwolenia”. Co wydarzyło się na korytarzu i dlaczego ten drobiazg urósł do ogólnopolskiej dyskusji?
Krystyna Pawłowicz pojawiła się w Sejmie w połowie grudnia, odwiedzając dawnych partyjnych kolegów i zatrzymując się na krótkie rozmowy na sejmowych korytarzach. Najdłużej pozostała przy Marku Suskim — nie tylko po to, by uścisnąć mu dłoń, lecz także by wręczyć mu portret, co samo w sobie zwróciło uwagę obecnych i kamer.
Ten pozornie grzecznościowy gest szybko przerodził się w wydarzenie, które przyciągnęło zainteresowanie mediów i obserwatorów politycznej sceny.
To właśnie podczas tego przystanku, uwiecznionego przez kamery sejmowe i później pokazanych w programie „19.30”, doszło do incydentu, który w błyskawicznym tempie obiegł platformy X i Facebook, rozchodząc się szybciej niż typowe polityczne memy z Wiejskiej. W kadrze, obok głównych bohaterów sceny, znalazła się także pracująca tuż obok reporterka TVP. Choć wykonywała swoje zawodowe obowiązki, to właśnie ona — zupełnie nie z własnej woli — stała się nieoczekiwanym elementem sytuacji, która wzbudziła lawinę komentarzy i interpretacji w mediach społecznościowych.
Serce historii bije w jednym, krótkim geście. Gdy Krystyna Pawłowicz zdjęła z prezentu ochronną folię bąbelkową, nie odłożyła jej na stół ani do kosza. Zrobiła krok w stronę pracującej obok dziennikarki TVP i… to właśnie tam „wcisnęła” niepotrzebne opakowanie. Ujęcie trafiło do „19.30”, a potem — jak to bywa — na platformy społecznościowe.
Reporterka TVP, Adriana Nitkiewicz, skomentowała sytuację w rozmowie z Plejadą: „Nie ma mojego przyzwolenia na chamstwo”, dodając, że jedynie szacunek dla goszczącego ich posła powstrzymał ją od zwrócenia uwagi na miejscu. To cytat, który domknął narrację widzów: od „żartu” do „braku kultury” droga bywa krótka.
Zachowanie pani Krystyny Pawłowicz było prostackie i nieakceptowalne, ale znając jej wcześniejsze dokonania, nie zdziwiło mnie. Tylko ze względu na posła Marka Suskiego, który oprowadzał nas po swojej wystawie, nie zwróciłam pani Krystynie Pawłowicz uwagi, że śmieci wyrzuca się do kosza, bo nie chciałam psuć atmosfery. Skoro była posłanka i sędzia Trybunału Konstytucyjnego do tej pory nie nauczyła się kultury, to ja już jej chyba nie nauczę, jak należy się zachowywać. Ale nie ma mojego przyzwolenia na chamstwo – stwierdziła Adriana Nitkiewicz.
Czy Krystyna Pawłowicz odniosła się do sprawy? Nie pojawiły się żadne obszerne ani oficjalne wyjaśnienia — pod krążącymi w sieci nagraniami na platformie X zamieszczono jedynie emotikony. W realiach współczesnej polityki, która coraz częściej komunikuje się „na skróty”, taki gest bywa odbierany jak czytelny billboard: bez słów, ale z wyraźnym przekazem.
Brak komentarza w tradycyjnej formie tylko podsycił zainteresowanie i sprawił, że nagranie zaczęło funkcjonować własnym życiem, niezależnie od intencji jego bohaterów.
Internauci analizują materiał klatka po klatce, wyłapując najmniejsze detale, a dyskusja nie schodzi z listy najpopularniejszych tematów. Z jednej strony pojawiają się głosy oburzenia, mówiące o „nieprofesjonalnym zachowaniu wobec mediów”, z drugiej — komentarze bagatelizujące sprawę jako „zwykły żart sytuacyjny” czy „nic nieznaczący rekwizyt”. Z punktu widzenia wizerunku to jednak istotny moment: mówimy o osobie publicznej, która potrafi jednym kadrem zdominować przekaz całego wydarzenia — a taki kadr, raz wrzucony do internetu, zostaje w obiegu na długie lata.
