CELEBRITY
Zarzucają Austriakom oszustwo❗ ➡
Zmiany w FIS nie ukróciły dyskusji na temat sprzętu. Po zakończeniu niedzielnego konkursu w Lillehammer znów zrobiło się gorąco. Pod budką kontrolera Mathiasa Hafele czekała na niego grupa norweskich dziennikarzy, którzy mieli jasno sprecyzowane zarzuty wobec austriackich skoczków, w tym do Daniela Tschofeniga, który miał nieprzepisowo zachować się na belce startowej. O szczegółach pisze portal Sport.pl.
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Choć w przedsezonowych rozmowach zarówno trenerzy, jak i sami zawodnicy wyrażali nadzieję, że sprzęt przestanie być głównym tematem w świecie skoków narciarskich, na razie nic nie wskazuje na to, by faktycznie miało tak się stać.
Smutnym potwierdzeniem jest to, co działo się po niedzielnym konkursie w Lillehammer. Wydarzenia spod Lysgardsbakken opisał portal Sport.pl. Pod budką kontrolera czekali norwescy dziennikarze, którzy przygotowali zdjęcia Austriaków, mające świadczyć o ich oszustwach. Wygląda na to, że Norwegowie wciąż mają w sobie zadrę po mistrzostwach świata w Trondheim. Wielu z nich twierdzi, że ich skoczkowie zostali potraktowani niesprawiedliwie, powołując się na argument, że przecież wszystkie większe nacje notorycznie łamały przepisy.
Akurat w ten weekend wskazali na Stefana Krafta i Daniela Tschofeniga. W przypadku tego pierwszego mowa była o nieprzepisowych rękawach. Mathias Hafele potwierdził jednak, że wszystko jest w porządku. Co do Tschofeniga nie chodziło natomiast o sam kombinezon, ale fakt, że siedząc na belce, dotykał rękawów. Przypomnijmy, że na tym etapie skoku jakakolwiek ingerencja w ułożenie stroju jest zakazana. Austriacki sztab otrzymał po tych zawodach upomnienie, by uważać na takie sytuacje, ale sobotni triumfator uniknął dyskwalifikacji.
W przypadku Krafta nie ma o czym dyskutować. A w kwestii Tschofeniga to nie ma sensu, bo zawody się skończyły, nie złożono żadnego protestu, a ja, jeśli czegoś nie zobaczę, to tego nie sprawdzę. Po wszystkim zajmujemy się tym, co działo się w trakcie zawodów. Analizujemy nagrania, sprawdzamy, co i gdzie robią zawodnicy. Myślę, że już w najbliższej przyszłości będziemy mieli o wiele jaśniejszą i lepszą sytuację — komentował kontroler sprzętu, cytowany przez Sport.pl.
To nie jedyne kontrowersje, jakich świadkami byliśmy w miniony weekend. Sporo mówiło się także o dziurze w kombinezonie Aleksandra Zniszczoła, w którym został dopuszczony do startu, a także anulowanej żółtej kartce dla Isaka Andreasa Langmo.
